„Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?” Szymon odpowiedział: „Sądzę, że ten, któremu więcej darował”.

Dzisiejsza Ewangelia przynosi wiele pytań. Bohaterowie wydarzeń - faryzeusz Szymon, jawnogrzesznica i Jezus. Szymon, gospodarz domu, który zapraszając Jezusa do stołu uchybia gościnności. Nie wypełnia podstawowych obowiązków gospodarza wobec zaproszonego gościa. Czy wynikało to z poczucia wyższości? A jeżeli tak, co skłoniło Szymona, że zaprosił Jezusa - ciekawość? A może chciał zastawić kolejną pułapkę na rzekomego Mistrza?

I to niebezpieczeństwo może się pojawić również w naszym odniesieniu do Boga. On, darując nam grzechy, zapomina o nich. Przywraca człowiekowi godność, której faryzeusz nie potrafił zobaczyć w jawnogrzesznicy. Ale tylko wdzięczność wobec Przebaczającego może zrodzić miłość. Poczucie, że sam nie jestem w stanie wyrwać się z grzechu, że potrzebuję Boga, wymaga pokory... Pokora nie jest "modną" cnotą - może dlatego tak trudno zawierzyć przebaczającej Miłości...
1. Jakie uczucia rodzi we mnie konfesjonał?
2. Czy poza swoim grzechem dostrzegam Tego, który jest większy od mojego grzechu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz