Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. (Mt 9,9).
Jezus spotyka Mateusza w komorze celnej. Wzywa go do pozostawienia wszystkiego. Ciemnej komory, pieniędzy, dotychczasowego trybu życia. Nie osądza, nie oskarża. Temu, który był w pogardzie u wielu, przywraca godność. Mateusz podejmuje wezwanie, bo Jezus jest pierwszym człowiekiem, który nie patrzy na niego z pogardą, nienawiścią. Nie przyczepia mu etykietki kolaboranta, złodzieja, grzesznika, czy nieczystego. Zaprasza Mateusza do wspólnoty.
Jezus patrzy na każdego człowieka z miłością. Pragnie przywrócić pierwotne oblicze z rajskiego ogrodu. Zapraszając do wspólnoty ze sobą, zaprasza do przemiany serca, odwrócenia się od grzechu. Takie spojrzenie, spojrzenie miłości, a nie potępienia i osądzania sprawia, że w człowieku rodzi się nadzieja. Miłość sprawia, że nawrócenie staje się możliwe. Tylko miłość.
1. Czy nie osądzam zbyt łatwo siebie i innych ludzi?
2. Czy wierzę w możliwość przemiany?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz