Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi (Łk 19,41).
Oczekiwali Go. Spodziewali się tak wiele od Jego przyjścia. A kiedy przyszedł, nie potrafili Go rozpoznać. Ich ziemskie oczekiwania, pragnienia i nadzieje rozminęły się z przyniesioną przez Niego Dobrą Nowiną. Pragnęli władzy, splendoru, bogactwa, walki z Rzymianami - pragnęli Królestwa pełnego potęgi i chwały. On głosi Królestwo pokoju, przebaczenia, wzywa do służby i ofiary. Bóg rozminął się z ludzkimi pragnieniami i oczekiwaniami.
Jezus płacze nad miastem, które nie potrafi rozpoznać czasu swego nawiedzenia, odczytać woli Stwórcy. Nie jest pragnieniem Boga ziemska chwała człowieka, lecz jego zbawienie. I jest odrzucony.
Bóg jak Ojciec wobec dziecka ukazuje człowiekowi drogę życia. Nie może jednak zabronić dziecku innego wyboru. Może tylko nad człowiekiem zapłakać.
Historia Jerozolimy powtarza się w naszym życiu. Często nasze ludzkie pragnienia rozmijają się z tym, co oferuje nam Bóg. Człowiek pragnie władzy, luksusu, wciąż potrafi dzielić i skłócać. I nad nami Bóg może tylko zapłakać, kiedy nie rozumiemy, nie potrafimy przyjąć i odrzucamy Jego Królestwo, by realizować własne pragnienia.
1. Czy konfrontuje własne plany, marzenia, pragnienia z Bożym Słowem?
2. Czy w dokonywanych wyborach widzę ostateczny cel człowieka - zbawienie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz