Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie Święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest (J 7,1-2.10.25-27).
Jezus jest znany. Decyzja w Jego sprawie już zapadła. Nienawiść wobec Niego doprowadziła do ślepoty. Sytuacja doprowadzona została do takiego punktu, że nie ma możliwości się wycofać. Albo zostanie uratowany autorytet faryzeuszy i świątyni, albo Jezus zostanie uznany za Mesjasza.
Brak reakcji świątyni powoduje zamieszanie. Przyklejona etykietka jest znana, właściwie wszystko jest jasne - ma być zabity. Jest wrogiem. Ale milczenie faryzeuszy powoduje niepokój - czyżby się przekonali? Nie, to niemożliwe, przecież wiemy skąd jest...
Nie mieści się w schematach i myślowych ramach. Przekracza wyobrażenia. Po prostu jest inny od naszych oczekiwań. Złość zaślepia i odbiera zdolność widzenia.
Zobaczyć w drugim człowieku wymiar niedostępny w pierwszym momencie. Nie zadowalać się etykietami i pierwszym wrażeniem. Zobaczyć w drugim człowieku kogoś, kto nie stanął przypadkiem na mojej drodze, ale został posłany. Moje i jego drogi skrzyżowały się w jakimś celu - to nie jest przypadek. Gdzieś w Bożych planach i zamiarach jest rzeczywistość, której nie potrafię zrozumieć. Tylko otwarcie na nią może sprawić, że zobaczę więcej.
1. Czy nie stosuje etykietek wobec ludzi?
2. Czy potrafię uznać inny punkt widzenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz