Jezus zaś oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli (Mk 3,7-9).
Jako ludzie poddajemy się wpływom, dajemy się ponosić emocjom, lubimy ukazywać, manifestować nasz entuzjazm. Wokół charyzmatycznego lidera gromadzą się tłumy zwolenników i naśladowców. W czasach Jezusa było tak samo. Przychodzili z różnych stron, aby go słuchać i doświadczyć uzdrowienia.

Dziś tłumy też się zdarzają. Wystarczy wspomnieć światowe dni młodzieży. I to bycie wśród ludzi, z ludźmi jest ważne. Nie jestem sam na drodze wiary. Mogę czerpać z doświadczenia innych, którzy też wierzą. Nie jestem osamotniony.
Doświadczenie wielkiej wspólnoty wierzących nie zwalnia mnie jednak z osobistej odpowiedzi. Jezus potrafi zobaczyć mnie w wielkim tłumie i oczekuje indywidualnego, osobistego potraktowania.
Kiedy uzdrawia, kiedy dzieją się cuda, jest otoczony niezliczonymi tłumami. Ale wystarczy, że zacznie stawiać wymagania, mówić o krzyżu, o warunkach naśladowania, wielu odejdzie... Pozostaną nieliczni, którzy będą potrafili dać osobistą odpowiedź, którzy będą umieli rozpoznać w Nim Syna Bożego i Zbawiciela.
1) Jaki wpływ na moją osobistą wiarę ma doświadczenie wspólnoty wierzących?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz