Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? (Iz 58,5).
W każdej religii najłatwiej przychodzi zachować zewnętrzne zwyczaje, normy, tradycje. Jednocześnie łatwo można zapomnieć lub zaniedbywać to, co istotne, na co owe zasady i tradycje wskazują.
Jedną z zasad życia religijnego Starego Testamentu był post. Wielu Żydów praktykowało ten zwyczaj, a jednocześnie doświadczali jego nieskuteczności. Ich ofiara, wyrzeczenie, rezygnacja, nie zostaje dostrzeżona przez Tego, dla którego je podejmują...
Bóg wskazuje na istotę: celem nie jest post, celem jest miłość. Post wśród kłótni sporów, uciskania i gnębienia innych, mój post, jeżeli staje się utrapieniem dla bliźniego, nie ma żadnego pozytywnego wymiaru.
Duchowość i asceza przeżywane jako narzucanie się innym, wytwarzanie swoistej "dusznej, przygnębiającej i depresyjnej" atmosfery przez wielu wierzących powoduje, że trzymają skutecznie na dystans tych, którzy może chcieliby zbliżyć się do Boga. Potrafimy tak przygnębiającymi kolorami malować nasz post, że innym zatruwamy życie.
Jezus wyraźnie pokazuje: nie istnieje żadne prawo, ani ludzkie, ani pozornie boskie, które zabraniałoby pomagać i kochać bliźniego.
Przyjąć post jako możliwość przebywania z panem młodym, z Jezusem, jako czas pomnażania miłości.
1. Na czym koncentruję swoją uwagę w praktyce postu?
2. Czy nie jestem zgorzkniały i smutny w swojej religijności?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz