A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne, osobno. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać (Mk 6,31-32).
Po ciężkiej pracy czas na odpoczynek. Miejsce już wybrane. Odosobnione. Odpłynąć od zgiełku, tłumu, pracy, codzienności. Znaleźć czas dla siebie. Na regenerację, może trochę poleniuchować. To też ważne.
A jednak plany trzeba zmienić. Miejsce odosobnione wypełnione rzeszą ludzi spragnionych słowa. Odpoczynek się nie udał. Projekt się zawalił.
Współczucie, bo byli jak owce bez pasterza, zagubieni i złaknieni słowa. Mimo własnego zmęczenia zaczyna nauczać. Ze spokojem. To takie trudne zachować spokój, kiedy trzeba zmienić własne plany...
Jesteśmy przywiązani do naszych projektów i planów. Chcemy, by to co nasze, było realizowane. Wówczas łatwo nie zauważyć kogoś, kto potrzebuje naszego czasu, obecności, słowa... Trudno wówczas o rezygnację z własnych zamierzeń i marzeń, trudno o empatię, współczucie czy rezygnację z własnych marzeń.
Być uważnym na innych, mimo naszych planów. Umieć zachować spokój, kiedy drugi człowiek staje na drodze naszych projektów i wymusza zmianę. To takie trudne...
1. Jak reaguję, kiedy muszę zmienić własne plany?
2. Czy moje zamierzenia nie zamykają mnie na innych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz