zachód słońca

zachód słońca

piątek, 19 lutego 2021

Piątek po Popielcu

    Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości (Iz 58,3b-4).

    Wtedy podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?» (Mt 9,14).


    Dlaczego? Dlaczego my... a oni? dlaczego ja... kiedy on?

    Lubimy się porównywać z innymi. Oni coś mogą, a ja nie mogę. Im się pozwala, a mnie zabroniono. Oni mają, a ja nie mam. Ale też odwrotnie: ja mogę, a oni nie. Ja potrafię, stać mnie na to, a ich nie.

    Oni - JA. Ja - oni. To pierwszy znak, że intencje nie są jeszcze czyste. Także w tej najważniejszej relacji - relacji do Boga. To prosta droga do zgorzknienia lub pychy. 

    Kiedy uważam się za tego, od którego wymaga się więcej, który musi dźwigać większe ciężary (krzyż), który zmaga się z większymi przeciwnościami i cierpieniem, rodzi się zgorzknienie. Nie przekreśla to faktu, że obiektywnie dany ciężar jest większy, że wymagania są wyższe, że cierpienie bardziej dotyka. A zgorzknienie wylewa się na innych i boleśnie rani. Potrafi być niemiłe, psuć atmosferę, wrzeszczeć i zadawać ciosy. Zrywa relacje.

    Ascetyzm może też prowadzić do wyniosłości i pychy. Bo skoro ja mogę, to dlaczego inni tak nie robią. Tamtemu trzeba dołożyć ciężarów, innemu przysporzyć nieco więcej cierpienia. Narzucić własny styl, własne tempo. Nie dają rady, to znaczy, że mięczaki - nie zasługują na uwagę i szacunek. 

    Gdzieś ginie istota. Nie ma już Boga, do którego podejmowane wyrzeczenia, post, umartwienie ma prowadzić. Zostaje krzyczące,  zrzędliwe, kłótliwe i uderzające pięścią JA. 

    Na duchowej drodze najlepsze środki i narzędzia prowadzące ku Bogu można wykrzywić i przekuć na te, które służą własnej chwale lub własnemu cierpiętnictwu. Można wreszcie, stawiając pytanie dlaczego ja... a oni odpuścić sobie, zrezygnować. Po co się starać, skoro oni nie muszą? Można zatrzymać się w drodze, a nawet z niej zawrócić. Bo inni też tak robią. 

    Można wreszcie widzieć działania i postawy drugiego człowieka jako zaproszenie do własnego wzrastania. Skoro on może, to jest to możliwe. Warto podjąć taki wysiłek. Warto stawiać sobie wymagania. Ale wtedy nie stawia się pytania dlaczego ja... Wtedy stawia się pytanie jak...


1. Czy porównuję się z innymi? Jakie uczucia rodzą się we mnie wówczas?

2 komentarze:

  1. Ojcze rozważanie daje do myślenia. Z ciekawością czekam na następne. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Moją uwagę przykuwa dziś ten fragment o zgorzknieniu, które się rodzi jako efekt porównywania się
    z innymi. Jak wielkie zamieszanie we mnie i w relacjach może wywołać to zgorzknienie. Daleko druzgocąca jego siła...Aż po zerwanie relacji! Bardzo obrazowy jest ten opis. Dziękuję:)A co do pytania pod rozważaniem, to : bardzo osobiste i nie da się go pozostawić bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń