zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 18 kwietnia 2021

3 Niedziela Wielkanocy

    A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał (Dz 3,18).

    On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata (1J 2,2).

    Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» (Łk 24,35-36).


    Ewangelie oraz obrazy pierwszych wspólnot, na które możemy spojrzeć poprzez Dzieje, ukazują wielkość doświadczenia, jakim było zmartwychwstanie Jezusa w życiu pierwszych uczniów. 

    Wielki Piątek postawił zarówno poszczególne osoby jak i całą apostolska wspólnotę w obliczu rzeczywistej porażki projektu, któremu zawierzyli i poświęcili ostatnie lata życia, projektu, który nadawał sens.

    Doświadczenie zmartwychwstania sprawia, że dokonuje się nowe narodzenie

    Częstotliwość, z jaką ewangeliści podkreślają trudności uczniów w przyjęciu i rozpoznawaniu wśród nich Jezusa zmartwychwstałego , mówią nam przede wszystkim o historyczności tego wydarzenia. Dopiero po przebyciu drogi niepewności i zwątpienia wspólnota odkrywa pośród siebie i w sobie Chrystusa żywego i obecnego, Chrystusa działającego w ludzkich dziejach. Wtedy rodzi się pewność zmartwychwstania.

    Obecność Jezusa ukazana jest jako centrum i fundament wspólnoty. To właśnie wspólnota jest tą uprzywilejowaną przestrzenią, gdzie dokonuje się odkrycie prawdy zmartwychwstania. To właśnie wspólnocie Jezus pragnie i przekazuje pokój w najgłębszym znaczeniu - napełnia pewnością, pogodą ducha, pełnią życia...

    Zewnętrzne elementy rozpoznania - przebite ręce i nogi, wspólny posiłek - potwierdzają całkowitą tożsamość pomiędzy ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Jezusem. To nie jest złudzenie, nie iluzja, w którą uciekli zrozpaczeni uczniowie. Jezus, chociaż inny, w pewien sposób nierozpoznawalny, jest tym samym, z którym przemierzali drogi Palestyny, głosząc nowy czas, ogłaszając zbawienie. 

    W świetle zmartwychwstania wspólnota potrafi odczytać głębsze znaczenie Pisma Świętego. Obietnice Boga spełniają się na ich oczach. Wszystko, co zostało powiedziane, osiągnęło punkt kulminacyjny. Wspólnota, którą wydarzenia Piątku zamknęły lękiem i skoncentrowały na sobie i własnych problemach, poprzez wydarzenie zmartwychwstania otwiera się na zewnątrz, wychodzi, by podjąć misję.

    W czasie, który jest również i dla nas czasem niepokoju, a dla wielu czasem beznadziei i zwątpień, jesteśmy wezwani do odbycia drogi podobnej do tej, którą przebyli pierwsi uczniowie. 

    W dużej mierze środowisko zewnętrzne, karmi nasze lęki, zamykając nas w ciepłym otoczeniu, zamknięciu przed innymi, które daje poczucie bezpieczeństwa. 

    Zmartwychwstanie Chrystusa jest zaproszeniem do budowania wspólnoty, ponieważ to we wspólnocie Jezus dokonuje swojego objawienia. 

    Chodzi o wspólnotę, która odzyska pierwotne znaczenie Chleba i Słowa. Chleba, który jest dzielony przy stole świata i staje się świadectwem braterstwa. Słowa, które przypomina nam o miłości Boga do człowieka.

    Chodzi o wspólnotę, która jest zdolna do ukazywania żywej obecności Jezusa na drogach naszej historii, poprzez skuteczne zaangażowanie na rzecz życia w godności każdego człowieka.

    Chodzi wreszcie o wspólnotę, która jest rozpoznawalna na miarę zaangażowania w wykorzenianie grzechu najpierw spośród siebie, a przez to przemienianie świata - jak mówi św. Jan.  Grzechu, który dziś odkrywamy jako narzucany poprzez instytucje świata, grzechu, który rodzi zdehumanizowane, nieludzkie społeczeństwo bez wartości.

    Chodzi o wspólnotę, która niesie cierpiącym słowo nadziei, która ukazuje, że możliwa jest inna rzeczywistość, inny sposób życia. Wspólnotę, która odważne odrzuca to wszystko, co sprzeciwia się planowi szczęścia i pełni, planowi, jaki ma Bóg dla swoich dzieci, dla każdego z nas. 

1. Jakie lęki i obawy zamykają mnie przed dawaniem świadectwa?

    

2 komentarze:

  1. Szczęść Boże! Ojcze Edwardzie czytam i czytam to rozważanie i jakbym czuła wiatr, który przewraca i unosi mnie z miejsca, w który byłam, do innego miejsca. I widzę inaczej...Jestem wezwana, by właśnie teraz dawać świadectwo żywej obecności Jezusa. Wszak ono może pomóc ludziom wyjść z tej beznadziei, z lęku i zwątpień, w których tkwią. Był Piątek męki i śmierci, ale przyszła też Niedziela Zmartwychwstania!. Bardzo przemawia do mnie to zdanie: "Zewnętrzne elementy rozpoznania - przebite ręce i nogi, wspólny posiłek - potwierdzają całkowitą tożsamość pomiędzy ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Jezusem." To jest ten sam Jezus- nasz Bóg! I staje przed Apostołami nie zakrywając śladów swojej męki, i łamie się z nimi chlebem...I jednoczy ich...I dosyć już moich obaw, czy będę zrozumiana i "co sobie inni pomyślą"! Pierwsi uczniowie też się obawiali, ale szli i opowiadali o tym , jak Go spotkali w drodze i poznali przy łamaniu chleba. I właśnie wtedy, gdy dawali świadectwo spotkania się z Nim, On przyszedł i stanął pośród nich i rzekł: "Pokój wam!".
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz "we wspólnocie Jezus dokonuje swojego objawienia", pierwszy raz tak dotarł do mnie wymiar wspólnotowy. Bez wspólnoty nie moglibyśmy doświadczyć spotkania ze Zmartwychwstałym. Dziękuję za kościół w jego najszerszym wymiarze , ale szczególnie za moją wspólnotę parafialną, małżeńską. Próbuję sobie wyobrazić jak Jezus wchodzi do pokoju gdzie siedzą zalęknieni apostołowie i pozwala im się dotknąć, popatrzeć. Czy On wyglądał inaczej, że Go nie poznali, znali Go tak długo i nie wierzą? Ja też mogę popatrzeć na Jezusa - w moim kościele jest stary obraz serca Jezusa; wzrok Jezusa na nim jest niesamowity, przyciąga swoją miłością, delikatnściągłębią. To patrzenie pomaga mi wierzyć, że On jest. Piszesz Ojcze, że apostołowie doświadczyli "porażki projektu', później dopada ich zniechęcenie i zwątpienie. Jakże nie obce mi są te uczucia. Jako rodzic angażuję się w wychowanie, a po latach: nie tego się spodziewałam. Takie uczucia można doświadczyć na różnych polach naszej aktywności (czy wynikających ze stanu, zawodu, społecznego zaangażowania), ale świadomość, że Jezus żyje, że On jest, przy stole chleba oddać Mu wszystko i doświadczyć pokoju, czy spotkać Go przy stole słowa. Pytam siebie jakie lęki i obawy mnie zamykają aby dawać świadectwo. Łatwo mówić o Nim, o swojej przynależności do Niego w gronie osób podobnie myślących lub takich, którzy nas znają od lat. Doświadczam trudności w nowym środowisku,w którym jestem od pół roku, gdzie 80 a może i 90 % to osoby "doświadczone" przez życie i niekoniecznie po drodze im z Panem Bogiem. Dobrze jest mieć wsparcie wspólnoty lub choćby wsparcie jednej osoby w pracy. Bardzo bym chaciała, aby moje świadectwo przynależności i wiary było zobaczone po czynach, bo gadać to ja nie umiem. Boję się, że w dyskusji zabraknie mi argumentów, boję się też, aby nikt nie podeptał i nie wyśmiał TEJ MIŁOŚCI. Przykład: zamiast pytać oddziałową o zgodę, czy uzgadniać z koleżankami, po prostu zadzwoniłam po księdza, który ze względu na pandemię miał zakaz przychodzenia na oddział od roku i poprosiłam go do pacjenta, którego stan się pogorszył po udarze, ksiądz przyszedł, pacjent cztery dni później zmarł. Jak idę do kaplicy szpitalnej na 5 minut, to prawie ukradkiem, a jak szłam do kaplicy szkolnej Pijarów, to bez chowania się po kątach.

    OdpowiedzUsuń