Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,4b-5).
Pierwszy sobór Kościoła - Sobór Jerozolimski. Chociaż niewielki, ukazuje już cały styl postępowania wielu innych soborów w całej historii Kościoła.
Pojawia się konkretny problem w zakresie wiary, następuje odwołanie do tych, którzy uznawani są za filary Kościoła. Problem będący przedmiotem napięcia zostaje przedstawiony przez tych, którzy się z nim spotkali, podjęta zostaje debata oparta na szczerości. Wszystkim towarzyszy świadomość obecności Ducha Świętego, problem zostaje rozwiązany kolegialnie i będzie zakomunikowany wspólnocie.
Wobec nowych wyzwań ewangelizacyjnych pojawiło się zasadnicze pytanie: czy wiara w Jezusa, Jego łaska jest wystarczająca, aby osiągnąć zbawienie, czy też potrzeba czegoś więcej?
Niektórzy uważali, że nie można rezygnować z dotychczasowym praw czy przywiązania do tradycji (prawo żydowskie było przejawem woli Bożej). Pewnie pojawiały się i inne, ukryte intencje, dotyczące pierwszeństwa, pewnej dominacji ludu wybranego nad tymi, którzy przychodzili z pogaństwa. Paweł i Barnaba przybywają, aby zaświadczyć o działaniu Ducha Świętego wśród pogan.
Patrząc na mądrość młodego Kościoła, warto zapytać, jak dziś rozwiązywane są napięcia w Kościele. jak traktowany jest depozyt wiary powierzony wspólnocie. Czy potrafimy po bratersku dyskutować o naszych poglądach we wspólnocie Kościoła, uznawać autorytet papieża i biskupów, przyjmować z zaufaniem postanowienia Kościoła, z przekonaniem, że Duch Święty działa w nich i poprzez nich?
Życie Kościoła, jego skuteczność apostolska, wypływa z jego zjednoczenia z Chrystusem i jest dziełem Ducha Świętego. Bez tego zakorzenienia w Chrystusie cała działalność Kościoła byłaby bezowocna. Aby zachować tę duchową i apostolską żywotność, potrzebuje okresowo gruntownego przycinania suchych i obumarłych gałęzi. To zawsze jest bolesny proces, ale nie może pozbawiać nas tego pragnienia, aby pozostać mocno zaszczepionym w winnym krzewie.
1. Czy szukam pośród różnicy zdań i wątpliwości dobra wspólnoty Kościoła?
Cieszę się, żę w historii pojawili się i daj Boże będą się pojawiać tacy jak sw Paweł i Barnaba, dzięki którym z owoców Eucharystii możemy czerpać codziennie, z sakramentu pojednania, tak często jak chcemy, a nie raz w życiu; że rozumiem modlitwę Mszy św i mogę świadomie uczestniczyć bo łaciny nie znam itd. Cieszę się, że są następcy apostoła Piotra i starszych, którzy z Duchem Świętym czuwają i można spokojnie ufać, że Kościół mimo zmian, trwa w Chrystusie. Sposób rozwiązywania różnic w poglądach, w spojrzeniu na ewangelizację Kościoła to ważne.Jestem za mała i za cieńka, aby dyskutować o różnicach w kościele na świecie, teologicznych, kluczowych, ale z małego podwórka parafialnego mogę zobaczyć dzięki pandemi, jak się rozwiązuje różnice dotyczace drobnych spraw, choćby sposobu przyjmowania Komunii św. I bardzo dziękuję mojemu proboszczowi, który godzi potrzeby każdego, i nie strudzenie od ponad roku szanuje i umożliwia przyjęcie na rękę w reżimie sanitarnym i do ust. On łączy, a nie dzieli, dba o dobro swojej małej parafialnej wspólnoty Kościoła.
OdpowiedzUsuńPS. przypomniała mi się historia kiedy prawie 30 lat temu, jak należałam do pewnej wspólnoty wywodzącej się z Odnowy w Duchu świętym, nastąpił rozłam; wówczas część liderów, którzy otrzymywali natchnienia, co do dalszej "działalności" wspólnoty jej zadań itd. zaczęli dzielić członków wspólnoty na tych którzy są "bardziej, są lepsi" i przejdą do tej "właściwej" części wspólnoty. Odbywało się pod hasłem: oddzialania plew od ziarna. Gdy ja byłam zapytana czy jestem gotowa i chcę przejść - poszłam do spowiedzi i otrzymałam odpowiedź: idż tam gdzie jest kapłan, on reprezentuje Kościół, a nie proroctwa na których się ktoś opiera i nie są potwierdzone przez kościół (było dwóch kapłanów, którzy posługiwali wspólnocie i żaden nie poparł rewolucyjnych ruchów, więc i ja nie poparłam).
OdpowiedzUsuńTak sobie teraz pomyślałam, że wielkiej pokory trzeba, by przy różnicach i wątpliwościach kierować się dobrem wspólnoty Kościoła, a nie przywiązaniem do siebie i swoich wyborów. Miłość Boża jest przecież ponad podziałami. Dotyka mnie obraz suchych i odcinanych gałęzi ("potrzebuje okresowo gruntownego przycinania suchych i obumarłych gałęzi")- dla mnie te części usychające w winnym krzewie to jakby te miejsca, gdzie Duch Święty nie przepływa, gdzie serce człowieka zamknęło się na soki Bożej miłości. Nie ma życia, jest grzech i umieranie. Trzask suchych gałęzi... nie będzie owoców...smutne to.
OdpowiedzUsuń