Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22-23).
Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku (J 15,26-27).
Wieczernik wypełniony oczekiwaniem i lękiem. Drzwi wciąż są zamknięte. Zmartwychwstały przed swoim odejściem jest obecny pośród swojej wspólnoty, aby obdarzać pokojem i nadzieją. Siła, której Duch Święty udziela, uzdalniając do dawania świadectwa Zmartwychwstałemu, objawia się w naszym ludzkim doświadczeniu lęku.
Jezus Zmartwychwstały nakazuje oczekiwać. Jeszcze nie nakazuje działania. Tym, co uczniów czyni świadkami, jest działanie Ducha Świętego w ich i naszym kruchym człowieczeństwie. To Duch Święty posyła nas, abyśmy głosili Chrystusa Zmartwychwstałego, dzieląc się wiarą i życiem z ludźmi.
To Duch Święty pomaga nam wychodzić z naszego zamknięcia, z naszego zastygłego chrześcijaństwa, które stara się pozostać zawsze takie samo, nawet jeśli wszystko wokół się zmienia… bez podejmowania ryzyka poszukiwania nowych dróg i odpowiedzi. Ktoś powiedział: są niebezpieczne nowości, ale są także jeszcze bardziej niebezpieczne antyki… Zdumiewa czasem ta determinacja, by zachować wczorajsze rzeczy, bo są wczorajsze, sprawdzone i odrzucać wszystko, co nowe, co związane jest z poszukiwaniem i zmianą.
Jest mało prawdopodobne, by wiara w Boga mgła być zachowana pośród zgiełku i frywolności współczesnego życia, bez braterskiej wspólnoty, z którą można ją dzielić, w której można w wierze dojrzewać i z którą można o wierze świadczyć.
1. Czy moja wiara nie jest wiarą skostniałą i schematyczną?
Duch Święty - którego nie widać, a którego moc jest obecna wśród nas ponad 2000 lat. Zadziwia: mimo różnych dziejów historii Kościół trwa, Ewangelia dotarła na krańce ziemi, a zaczęło się od garstki apostołów.
OdpowiedzUsuńMoja refleksja, jak mało o NIM pamiętam w moim codziennym życiu. Dobrze, że jest Uroczystość Zesłania, wzywając Go i zapraszając do mojego życia, każde słowo z suplikacji do Ducha Świętego "Przybądź Duchu Święty, ześlij z nieba wzięty..." odpowiadało na pragnienie mojego serca, a nawet więcej, niektórych próśb bym nie umiała wyrazić. Choćby to, aby Duch Święty obmył co nieświęte, uleczył serca ranę, nagiął co jest harde. Wołanie o uleczenie zranienia poczułam, że jest dla mnie szczególnie ważne. Nie chodziło o rany z dzieciństwa, czy późniejsze doświadczane w życiu zawodowym, społecznym, ale o rany, od najbliższych one bardzo bolą. Wiem, że Duch Święty przyszedł i uleczył, doświadczy -łam, -liśmy jedności, wspólnego bycia w radości, miłości. We mnie wstąpiły nowe siły i energia. Z hymnu tyle razy w życiu śpiewanego zadziwiłam się, że Duch Święty wzbogaca nasz język. Tego daru też bym chciała, bym umiła mówić o Bogu. "W serca nam Miłość świętą wlej", myślę, że ONA - MIŁOŚC może czynić moją wiarę żywą, nie pozwolić na jej skostnienie.