«Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły (Mt 11,21).
Egipt się zmienił. Skończył się czas Józefa i przyjaznego otwarcia. Miejsce schronienia staje się miejscem niewoli i ucisku. Faraon sięga po drastyczne środki, by pozbyć się zagrożenia, którego źródłem jest rozwój potomstwa Jakuba. Wszyscy chłopcy z tego ludu mają być zabijani. I w takich okolicznościach rodzi się Mojżesz.
Widzimy matkę Mojżesza, która przygotowała kosz, aby w ten sposób uratować swoje dziecko, które chce przeprawić przez niespokojne wody Nilu. Słowo kosz, w języku hebrajskim theba, użyte jest w Biblii po raz pierwszy z zupełnie innym kontekście. Odniesione jest do arki Noego, którego Bóg w ten sposób uratował z wód potopu. Ów kosz wykonany przez matkę ma uratować życie dziecka.
Mojżesz wyrusza przez wody, a pierwszym celem tej podróży staje się pałac i dwór faraona - największego wroga Hebrajczyków. To tam Mojżesz będzie bezpieczny. Otrzyma formację, kulturę, która sprawi, że będzie mógł pewnego dnia stanąć na czele własnego narodu i wyprowadzić go z niewoli.
Tekst kończy się ucieczką Mojżesza po zabiciu Egipcjanina. Jest tak wiele rzeczy, które wpływają na nasze życie: po wyciągnięciu nas z niespokojnych wód grzechu, Bóg prowadzi i nas do siebie. Jesteśmy jednak prowadzeni nie do jakiegoś konkretnego miejsca, ale do Osoby, do samego Boga. Dzięki oczyszczeniu wodami chrztu zostaliśmy wprowadzenie w życie łaski, w życie samego Boga.
Mojżesz został wyciągnięty w wód Nilu przez córkę faraona. My zostaliśmy wyciągnięci z wód grzechu przez samego Chrystusa, który objął nas swoim współczuciem, lituje się nad nami i ratuje, by wprowadzić do nieba.
Trzy miasta, którym Jezus czyni wyrzuty, Korozain, Betsaida, Kafarnaum, nie są miastami przypadkowymi. Korozain i Betsaida były miejscami szkół rabinackich, gdzie uczono Tory i jej interpretowania. I mimo tej bliskości, dotykania świętości, ci, którzy pochylali się nad Słowem objawienia, pozostawali ślepi i głusi na orędzie Jezusa, który jest spełnieniem tego, co próbowali poznać. Kafarnaum to miejsce, z którego Jezus czyni centrum swojego działania. Tam osiadł. I też nie poznało niczego. Jezus dokonał tam wielu znaków, które podziwiano, ale orędzie i sam Jezus został odrzucony.
I te trzy miejsca Jezus zestawia z innymi trzema - Tyrem, Sydonem i Sodomą. Dwa pierwsze to miasta pogańskie, znane Żydom. Pogańskie miasta widząc te wszystkie znaki, nawróciłyby się. Sodoma, do dziś pozostająca symbolem najbardziej przewrotnego i gorszącego zła, potrafiłaby ocalić się przed zagładą, otwierając się na dokonywane znaki, a Kafarnaum nie potrafi ich zobaczyć.
Jezus czyni wyrzuty wobec tych, którzy nie potrafią zobaczyć, usłyszeć, przyjąć, chociaż widzą i słyszą. Znaki i cuda, których Jezus dokonuje nie są tylko po to, by je podziwiać i chwalić. Są zaproszeniem, by przyjąć dar wiary, przyjąć Jezusa. A my często już nawet nie potrafimy zobaczyć...
1. Czy potrafię widzieć Boże działanie w swoim życiu? Czy Boże znaki są dla mnie zaproszeniem do wiary?
Zatrzymałam się przy kobiecie, której imiona nie znamy (chyba?), żyjącej w strachu o życie syna, podejmującej codziennie trud ukrywania. Nie potrafię sobie wyobrazić co musiała czuć,gdy dla jego ratowania podjęła decyzję o rozstaniu. Mnie towarzyszyła by niepewność, obawa, że fale zatopią,dokąd dopłynie, czy ktokolwiek znajdzie i zauważy. Ale piszesz Ojcze, że kosz był jak arka, która była ratunkiem w czasie potopu; więc najprawdopodobniej szykując starannie kosz, ona miała w sobie wielką ufność, że wypuszczając na wody, nic mu się nie stanie, że Bóg uratuje. Może i ja dając swoim dzieciom, które już wypłynęły "na niespokojne wody Nilu" kosz z sakramentem chrztu, Komunii, bierzmowania sprawi, że fale Bożej Łaski, Miłosierdzia uchronią przed utonięciem i dopłyną do właściwego portu.
OdpowiedzUsuń