zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 19 czerwca 2022

XII Niedziela Zwykła

Gdy Jezus modlił się kiedyś sam i byli z Nim Jego uczniowie, zapytał ich: „Co ludzie o mnie mówią? Kim jestem?” Oni n to odpowiedzieli: „Janem Chrzcicielem, a inni, że Eliaszem, a jeszcze inni, że wstał któryś z dawnych proroków”. Zapytał ich: „A wy co mówicie? Kim jestem? (Łk 9,18-20).


Nie jest możliwe pójście za Jezusem bez uprzedniego zmierzenia się z pytaniem o Jego tożsamość. I nie chodzi o teoretyczną odpowiedź, ale doświadczenie spotkania i zażyłości, jaką z nim mamy. Unikanie tego pytania i odpowiedzi, która rodzi konsekwencje, może sprawić, że człowiek stanie się fundamentalistą, fanatykiem lub ateistą.

Ludzie współcześni Jezusowi oczekiwali Mesjasza i mieli swoje wyobrażenia o Nim. Oczekiwali kogoś, kto rozwiąże społeczne, polityczne i religijne problemy Izraela. Oczekiwali Mesjasza praktycznego i skutecznego. Stworzyli ramki swoich oczekiwań i pragnień i próbowali wcisnąć w te ramki Jezusa. I to musiało zakończyć się niepowodzeniem i rozczarowaniem, myśmy się spodziewali

     To pytanie Jezus stawia także nam. Ale zanim do tego pójdziemy, warto uświadomić sobie, że obecna sytuacja, kryzys, wywołany najpierw pandemią, a teraz sytuacją gospodarczą i wojną na Ukrainie, stawia przed każdym z nas pytanie o naszą tożsamość. Kim jestem teraz, kiedy kruszą się moje zabezpieczenia, wartości, kiedy czuję się może zagubiony w wielu dziedzinach życia, albo chociażby kiedy słyszę wołanie o pomoc? Kim i czym jest to społeczeństwo, w którym żyjemy, co nam przynosi, dokąd zmierza? 

     Nasza definicja Jezusa zmienia się w ciągu całego życia. Ale pytanie pozostaje niezmienne. Jezus chce, byśmy Go na nowo zdefiniowali, nasza odpowiedź wymaga aktualizacji w każdym momencie naszego życia. Kim jest dla ciebie Jezus dzisiaj, w tych konkretnych okolicznościach i sytuacji, w której jesteś? Jak zmieniło się Twoje wyobrażenie o Nim?


1. Jak dziś odpowiedziałbym na pytanie Jezusa o to, kim On jest dla mnie?


1 komentarz:

  1. Dzięki za postawione pytanie, dam sobie czas, by rodziła się odpowiedź. Zatrzymałam się przy słowach Jezusa kiedy mówił, że będzie cierpiał. Jak żywo pamiętam lęk o mamę, gdy w ostatnich godzinach doświadczała ogromnego bólu, jak pilnowałam, aby była zabezpieczona odpowiednimi lekami by ulżyć w cierpieniu. Jak każda matka denerwowałam się i współcierpiałam z dzieckiem, gdy gorączkowało, bolał brzuszek, ucho czy jakaś inna choroba dopadła. Wiem, jak niewiele potrafię pomóc, gdy ktoś cierpi na duszy, jest mu ciężko psychicznie w życiu, czuje się samotny, zawiedziony itp. Uczniowie reagują spokojnie na wieść o tym, że ich ukochany Mistrz, Prorok, Mesjasz będzie wiele cierpiał. Stawiam sobie pytanie, czy jestem na tyle otwarta na łaski Jezusa, na Jego drogę, aby umieć przyjąć nie tylko swój krzyż codzienności, ale też zaufać Bogu w trudach życia, cierpieniu najbliższych, w bólach bliskich mojemu sercu; czy jestem otwarta na Jego łaski, by umieć zaradzić ich „głodowi”. Najlepiej ból i cierpienie bliskich rozumie Matka Jezusa. Miałam wczoraj to szczęście zostawić u Jej stóp, u Jej tronu, w Jej rękach, wszystkie troski i bóle te powierzone mojej modlitwie i te które trapią moje matczyne serce.

    OdpowiedzUsuń