Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,46a.48).
Przezwyciężenie prawa odwetu, o czym słyszeliśmy wczoraj i przejście do miłości, która stawia radykalne wymagania, może się wydawać pięknym ideałem, ale w praktyce niemożliwym do spełnienia.
Słowa Jezusa powinniśmy jednak rozumieć nie tyle jako moralny nakaz, który sprawdza naszą zdolność do wyrzeczenia, ale jako Boży dar dla nas, który można zobaczyć jedynie w świetle błogosławieństw. Nie chodzi przede wszystkim o to, co powinniśmy zrobić, niemal z nadludzkim wysiłkiem, ale o to, co Bóg już robi z nami przez swojego Syna.
Jezus swoim nauczaniem koryguje nasz obraz Boga. To nie jest Bóg, który rozkazuje, grozi i karze, ale Bóg, który ukazuje swoje ojcowskie oblicze. Jezus mówi o własnym synowskim doświadczeniu Ojca. Bóg czyni dobro, bezwarunkowo i dla wszystkich.
Miłość Boga nie jest sekciarska, nie stawia granic. Zbiórka zorganizowana przez św. Pawła dla potrzebujących w Jerozolimie i Judei jest dobrym przykładem takiej miłości, która przekracza granice.
Jeśli nasza miłość ma być odbiciem i obrazem miłości, którą otrzymujemy od Boga, nie możemy redukować jej do kwestii sympatii, która akceptuje lub wyklucza, według własnych gustów lub uprzedzeń.
Zanim zaczniemy próbować wypełnić trudne wskazania, które przekraczają nasze siły, musimy zatrzymać się i spojrzeć na Boga, objawionego w Jezusie Chrystusie, by zrozumieć do jakiej doskonałości jesteśmy zaproszeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz