W końcu ukazał się samym jedenastu,
gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli
tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego (Mk 16,14).
Zaufać
w pełni jakiejś osobie, zawierzyć, to nie jest łatwe. Trudność ta może mieć
różne przyczyny. Jedną z nich jest zamknięcie się na prawdę o drugim, zamknięcie
się na przyjęcie dowodów. Tak dzieje się w przypadku arcykapłanów i faryzeuszów,
którzy zamykają się i nie potrafią uznać, że Jezus jest Synem Bożym. Mogli
przyjąć i przyjęli, że apostołowie, Piotr i Jan, dokonali cudu. Temu nie dało
się zaprzeczyć. Ale uprzedzenia, które były fundamentem ich postawy, spowodowały,
że nawet wobec ewidentnego znaku, nie uznali prawdy o Jezusie. Dla nich był
tylko człowiekiem, nie potrafili przyjąć, że był Bożym Synem.
Apostołowie
też mieli problemy z przyjęciem prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa. Mistrz
wyrzucał im upór, brak wiary wobec świadectwa tych, którzy już widzieli. Być
może ten opór wypływał z tego, że prawda o zmartwychwstaniu była zbyt wzniosła,
trudna do przyjęcia przez ludzki rozum. To nie wydarzyło się wcześniej w
historii ludzkości. Dlatego trudno im było przyjąć świadectwo Marii Magdaleny, świadectwo
tych, których spotkał w drodze i którzy świadczyli, że On żyje. Musiał przejść
sam Jezus, ukazać się jedenastu, by ich przekonać o swoim zmartwychwstaniu, przekonać
o czymś, co zapowiadał im przed swoją śmiercią.
To
spotkanie ich przemieniło. Pozbyli się strachu, obaw, niewiary. Stali się
świadkami wobec świata i byli gotowi za prawdę o Jezusie zmartwychwstałym oddać
swoje życie. Był w nich opór, były wątpliwości, ale nie było uprzedzenia. Byli
otwarci na prawdę, dlatego wiara znalazła miejsce w ich sercu.
Jakie wątpliwości pojawiają
się dzisiaj w moim sercu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz