zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 2 kwietnia 2024

Wtorek w Oktawie Wielkanocy

    Maria Magdalena wstała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: „niewiasto, czemu płaczesz?” (J 20,11-13a).


Święty Jan opowiada dzisiaj ujmującą historię kobiety zakochanej w Twoim umiłowanym Synu. Opowiada też historię Twojego Syna, który po zmartwychwstaniu chce pozostać obecny wśród ludzi, który nie zapomina o swoich uczniach.

Ale czy wiesz, Ojcze, że bardzo trudno nam pojąć, co oznacza zmartwychwstanie? Bardzo trudno jest nam zrozumieć, co wydarzyło się w tym wyjątkowym dniu, w tym wyjątkowym zdarzeniu, jakim jest zmartwychwstanie ukrzyżowanego Jezusa. Maria Magdalena towarzyszyła Jezusowi na Kalwarię. Bardzo Go kochała, jej serce było pełne wdzięczności wobec tego niezwykłego Mistrza. Nie pogodziła się z Jego zniknięciem. Pusty grób sprawia, że zaczyna płakać. Opłakuje Jego nieobecność, próbuje go szukać. 

Kiedy nasze serce wypełnione jest żalem lub jakimkolwiek innym negatywnym uczuciem, mamy trudności z dostrzeżeniem Zmartwychwstałego pośród nas. Smutek, złość, uraza, strach czy nienawiść skutecznie potrafią pozbawić nas dobrego widzenia.

Ze swej strony zmartwychwstały Chrystus wychodzi jej na spotkanie, staje tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Ona Go widzi, ale nie rozpoznaje. Widzi w Nim ogrodnika. Wyjaśnia powód swojego płaczu. Pyta ogrodnika, czy nie wie, gdzie położyli jej Mistrza, bo chce Go zabrać.

To paradoks zmartwychwstania. Chrystus zmartwychwstały jest tym samym, który towarzyszył im, ale nie jest taki sam. Tylko wtedy, gdy się objawi, możemy Go rozpoznać. Maria Magdalena rozpoznała Go, kiedy wypowiedział jej imię: Mario… to musiał być bardzo szczególny głos. Spotkała Go i rozpoznała. Staje się świadkiem i zostaje posłana, by przekazać nowinę: widziałam Pana!

W tym wydarzeniu przypominasz mi, Ojcze, że zmartwychwstały staje się obecny w moim życiu, ale trzeba Go szukać, trzeba umieć zapłakać, kiedy staje się nieobecny. Kiedy daje się poznać, zdobywamy pewność, że to On, ten sam Jezus. Tylko wtedy, gdy wypowiada moje imię, mogę naprawdę Go rozpoznać i być Jego świadkiem. To On pozwala nam widzieć i budzi naszą wiarę. Zmartwychwstanie dla nas dokonuje się w wierze, ale nie jest wytworem naszej wiary. 

    To spotkanie z Nim, dotknięcie Jego uwielbionego Ciała, czyni nas wierzącymi. Dziękuję ci za ten dar wiary, Ojcze, za Twoje Słowo, za to, że wołasz mnie po imieniu.


Jak często doświadczam miłości Ojca, który zna mnie i woła do mnie po imieniu?


1 komentarz:

  1. Jakże to znaczące! Maria Magdalena zobaczyła Jezusa , ale Go nie rozpoznała. Czyżby ten żal i płacz odbierały zdolność rozpoznania? Ale kiedy usłyszała swoje imię z Jego ust- rozpoznała. Odwołał się do ich relacji, do tego i uczynił Ją świadkiem swojej miłości.
    Dziękuję ojcze Edwardzie.

    OdpowiedzUsuń