I rzekł Pan do Jozuego: Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską (Joz 5,9a).
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się (Łk 15, 20b.32).
Grzech, pęta jakie nakłada na człowieka, powoduje, że człowiek zostaje skuty kajdanami. Przestaje być wolny. Brak wolności, niewola jest powodem hańby. Bóg nie godzi się na hańbę człowieka. Wyzwala. Wyprowadza z niewoli. Człowiek potrafi zaakceptować stan hańby, nie podejmując nawrócenia. Są nawet tacy, którzy potrafią się przechwalać grzechem. Pisał św. Paweł: Ich losem - zagłada, ich bogiem - brzuch, a chwała - w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne (Flp 3,19).
Syn marnotrawny. Wraca. Został mu najtrudniejszy odcinek drogi do domu ojca. Wychodził stąd kiedyś dumny, ze spieniężonym bogactwem ojcowskiej części własnego dziedzictwa. Pewnie wielu widziało to jego odejście. Teraz wielu może zobaczyć jego powrót. Wygłodniały, brudny, w łachmanach, bez niczego. Najtrudniejszy odcinek drogi - iść pośród tych, którzy znają - mogli sobie pokazywać go palcami, pewnie nie brakło drwiących uśmieszków, a może nawet ktoś głośno coś krzyknął za plecami.
Ojciec nie godzi się na hańbę syna. Wybiega, by skrócić tę drogę wstydu i hańby. Nie zraża się łachmanami, brudem. Syn jest synem. Miłość nie godzi się na hańbę - wystarczy chcieć wrócić. Przywrócona zostaje godność. Szata, sandały, pierścień i uczta. Dziś zrzuciłem z ciebie hańbę grzechu!
Sakrament pojednania. Moje odejścia i powroty. Mój wstyd i miłość. I wreszcie to ostatnie - obowiązek radości z nawrócenia, z powrotu pod dach Ojca - trzeba się weselić! Gdybyśmy tylko lepiej rozumieli sakrament pojednania - trzeba się weselić!
1. Czy grzech jest dla mnie zniewoleniem i niewolą?
2. Czy doświadczam radości z przebaczenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz