Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Powiedział do Niego urzędnik królewski: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. Rzekł do niego Jezus: Idź, syn twój żyje. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. I uwierzył on sam i cała jego rodzina. (J 4, 48-50.53b).
Przyszedł z konkretną prośbą i oczekiwaniami. Dla dziecka. Urzędnik przychodzi, by prosić znanego Nauczyciela o pomoc. Syn umiera. Pewnie wyobrażał sobie, że Jezus pójdzie z nim i dokona uzdrowienia. Bóg jednak ma swoje sposoby odpowiadania na ludzkie prośby - nie zawsze według ludzkich wyobrażeń.
Może poczuł się odepchnięty. Inaczej to sobie jednak wyobrażał, a usłyszał jedynie: idź do domu i zapewnienie Nauczyciela. Musiał zawierzyć. Nic innego nie pozostało. To był ostatni ratunek. nie miał nic do stracenia.
Różne myśli mogły pojawiać się w jego głowie w powrotnej drodze. Nadzieje i wątpliwości, zaufanie i rozczarowanie. Bóg nie pozostawia go w niepewności. Dobre wieści docierają do niego jeszcze w drodze.
Prosił o zdrowie dla syna, a otrzymał znacznie więcej. On i jego rodzina została zaproszona do wiary. I ten dar przyjął. Przekonał się, że warto zaufać Temu, który przywrócił zdrowie jego synowi.
1. Czy potrafię ufać, kiedy Bóg nie działa według moich wyobrażeń?
2. Jakie są źródła mojej wiary?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz