Jezus zaś oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. (...)Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: «Ty jesteś Syn Boży». Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały (Mk 3,7-8.11-12).

Przychodzą do Niego ludzie, dla których dotąd nie było miejsca w społeczeństwie. Wykluczeni i zepchnięci na margines. Jezus jest tym, który mimo zmęczenia, ich przyjmuje - ma dla nich czas.
Swoim słowem, działaniem, nauczaniem, dotyka ludzkiego serca. Dociera do ludzkiego serca. Budzi nadzieję. Stał się sensacją, otacza Go sława. Ale On unika taniego poklasku - surowo zabraniał, by Go ujawniano.
Postawa Jezusa stanowi wielki kontrast wobec postawy przywódców, o których Ewangelia mówiła w ostatnich dniach. Faryzeusze, Herod, ci, którzy posiadali władzę cywilną i religijną zabiegali o popularność i sławę. Jezus chce uniknąć rozgłosu.
Zazdrość i obawa przed utratą popularności i swojego statusu zaślepia przywódców duchowych i politycznych, zaślepia do tego stopnia, że nie potrafią zobaczyć Boga pośród swego ludu...
1. Czy nie zabiegam o popularność i sławę za wszelką cenę?
2. Czy nie zazdroszczę innym sukcesów?
Co potrafi uczynić w człowieku zadzdrosc pokazuje też pierwsze czytanie, w którym to zazdrość rodzi w Saulu chęć zabicia Dawida. Moje pytanie: co robić, aby zazdrość podstępnie nie zatruła mojego serca i nie oślepiła tak by nie rozpoznać Boga w swoim zyciu?
OdpowiedzUsuńkształtować w swoim sercu postawę wdzięczności za otrzymywane każdego dnia dary
OdpowiedzUsuń