
Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii (2Tm 1,6-8).
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło (Mt 17,1-2).
Bóg kieruje zaproszenie, aby porzucić rutynę, schematy, miejsca, które znamy i które dają poczucie bezpieczeństwa. Zaproszenie, by porzucić strefę osobistego komfortu.
Zaproszenie, którego celem jest poszukiwanie Boga.
Abram - żył pośród swego ludu, względnie bezpiecznie. Słyszy zaproszenie i wychodzi w nieznane. Tylko Bóg może wypełnić jego tęsknotę za szczęściem. Dlatego całkowicie oddaje się w Jego ręce.
Tymoteusz - zaproszony do rozbudzenia gorliwości, porzucenia stagnacji, wygodnych przyzwyczajeń, by stawić czoła trudnościom i głosić Ewangelię.
Apostołowie - dotąd żyli w miarę spokojnie w swojej wędrówce za Mistrzem, przysłuchiwaniu się naukom, obserwując znaki. Nawet o chleb nie musieli się zbytnio troszczyć. Otrzymują zaproszenie do wyjścia na górę wysoką.
Zmęczeni docierają na szczyt, mogą kontemplować piękno krajobrazu. Wysiłek był wart zachodu. Zobaczyli oblicze Jezusa. Jego Boskie oblicze.
To było ponad możliwości ich intelektu, byli zdezorientowani. Ale pojawiło się też uczucie komfortu. Wewnętrzna radość była tak wielka, że zapragnęli pozostać.
Ale to nie jest koniec drogi. Jezus ukazuje, że cel jest gdzie indziej. Nie jest nim nasze dobre samopoczucie i zadowolenie. Celem jest nasze nawrócenie, przemiana naszego serca.
1. Jak przyjmuje na drodze wiary momenty pełne radości i wzniosłości? Czym one dla mnie są?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz