Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3,16-17).
Kolejny tydzień zmagań z pandemią. Trudny czas. Doświadczenie ograniczeń, informacje o rosnącej liczbie chorych i umierających, smutny pusty kościół bez ludzi. Trzeba się czasem zmusić, by powiedzieć, napisać kilka słów.
To jedno doświadczenie, ale jest i drugie, równie smutne. Lekceważenie zaleceń, narażanie siebie i innych na niebezpieczeństwo.
A pośród tego malowane surowe oblicze Boga, który wymierza karę za grzechy.
Przeżywaliśmy czas obfitości, pewnego luksusu. Czasem nie dostrzegaliśmy tych, którzy byli na marginesie, nieporadnych życiowo i doświadczających materialnej biedy. Zdawało się, że jesteśmy panami życia.
Pandemia odsłoniła to złudzenie i pokazała kruchość człowieka. A jakby tego było mało, generuje kryzys gospodarczy i wiele niepokojów.
Smutne wiadomości z Hiszpanii czy Włoch, gdzie wobec wielkiej ilości zakażonych i chorych mówi się o wybieraniu pacjentów, którzy mają przeżyć. Wybór najsilniejszych? Darwinizm? System decyduje, kto powinien umrzeć, a kto dalej żyć? Ciężko to zrozumieć i zaakceptować.
Pośród tych wszystkich trudnych i smutnych myśli nie możemy jednak zapomnieć o radości Zmartwychwstania. Przypominam sobie krótkie pobyty na Dominikanie i Kubie. Doświadczenie spotkań z ludźmi, którzy żyli tam w wielkiej biedzie, czasem bez pewności jutra. Bez prądu, bieżącej wody, bez możliwości kupienia podstawowych produktów. Ci ludzie, mimo sytuacji byli radośni i uśmiechnięci.
Dziś myślę, że ta radość, uśmiech pełen serdeczności były jedynymi rzeczami, których nie można im było odebrać. Wewnętrzna radość była tym, co dawało im siłę do życia, codziennego wstawania i podejmowania obowiązków.
Nie zgadzam się z obrazem Boga, surowego Sędziego, który mógłby znajdować przyjemność w karaniu. To obraz tworzony przez zalęknione i niespokojne sumienie. Jezus zostawia mi dzisiaj inny obraz, który do mnie przemawia i którego doświadczam za każdym razem u kratek konfesjonału: Tak Bóg umiłował świat... Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony...
1. Jakie uczucia rodzą się we mnie w tym trudnym czasie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz