Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne (Dz 4,32).
Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne (J 3,12.14-15).
Idealny obraz pierwszej wspólnoty. Patrząc na ten portret namalowany przez św. Łukasza, można go podziwiać. Ale dużo ważniejsze zdaje się poszukanie odpowiedzi o współczesne budowanie relacji we wspólnocie Kościoła, w którym jestem. Tej najmniejszej, jaką jest rodzina, wspólnota parafialna.
Czy dbam o relacje i je buduje, czy może przeciwnie, żyję niezależnie od innych, nie uczestnicząc w życiu wspólnoty.
Wspólnota Kościoła ma swoje źródło w Zmartwychwstaniu Chrystusa. Jest pięknym bukietem kwiatów, pełnych różnorodności, które tworzą wielką mozaikę wspólnoty wspólnot.
Błędem jest widzenie wydarzenia Zmartwychwstania jako faktu historycznego, który się dokonał. Trzeba je widzieć jako źródło, z którego wciąż bije ożywcza woda odnowienia i zbawienia. Źródło niewyczerpane, które ma moc stwarzać i budować Kościół.
Jezus w rozmowie z Nikodem wskazuje na siebie jako Tego, w którym Bóg dokonuje objawienia i odkupienia człowieka.
Rozmawiając z Nikodemem, który jest uczonym w Prawie i faryzeuszem, Jezus wchodzi na teren, który jest mu dobrze znany. Ukazuje obraz z wędrówki przez pustynię, obraz węża. Ukazuje obraz węża, by Nikodem mógł zrozumieć, że w Jezusie jest zbawienie człowieka, że On jest Odkupicielem.
1. Na ile na drodze wiary kieruję się indywidualizmem, a na ile jest we mnie duch wspólnego patrzenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz