Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11,1).
Relacja Jezusa z Ojcem musiała zachwycać. Odchodził na bok, szukając ciszy, aby się modlić. Nie udało się jednak uniknąć wzroku najbliższych. Oglądanie modlitwy rodziło pragnienie, by również się modlić.
Jezus miał wzór modlitwy pełnej zasłuchania w Boże Słowo, modlitwy pełnej ufności i milczenia, kontemplacji tajemnic, które Bóg ujawniał powoli. Widzę małego Jezusa, jak przypatruje się Tej, którą dziś wspominamy. To ona uczyła Go owego poszukiwania ciszy, chwil sam na sam z Bogiem, modlitwy Słowem i poprzez Słowo. Pewnie obserwował św. Józefa, który ciszy oddawał Bogu to wszystko, co stało się Jego udziałem, nie zawsze rozumiejąc.
W tajemnicach różańca możemy medytować i kontemplować tajemnicę Jezusa, Maryi, Józefa i tylu ludzi, którzy obecni są w tych różańcowych epizodach. Przesuwając paciorki różańca możemy odnajdować siebie w tych tajemnicach radości, boleści, światła i chwały.
Możemy się uczyć modlitwy, prosząc Jezusa o dar modlitwy, prosząc Jego Matkę, by była dla nas nauczycielką ufnego zasłuchania w Słowo i otwierania na tajemnice, której Bóg pragnie dokonać w naszym i przez nasze życie.
1. Czy nie sprowadzam modlitwy różańcowej do „odklepania”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz