zachód słońca

zachód słońca

środa, 24 lutego 2021

Środa I Tygodnia wielkiego Postu

    Po raz drugi przybyło słowo od Pana do Jonasza i rzekło: Zbieraj się natychmiast i idź do Niniwy, tego ogromnego miasta. Wołaj w niej o tym, o czym miałeś już wcześniej wołać zgodnie z tym, co ci powiedziałem. Zebrał się Jonasz i poszedł do Niniwy, jak Pan mu nakazał (Jon 3,1-3). 

    To plemię jest plemieniem zepsutym. chce znaku, lecz żaden znak nie będzie mu dany poza znakiem Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak Syn Człowieczy będzie dla tego pokolenia. Królowa z Południa stanie na sądzie z ludźmi tego plemienia i potępi ich... (Łk 11,29-31).


    Drugie wezwanie dla Jonasza. Za pierwszym razem Jonasz uciekł. Może bał się, Niniwa była symbolem niegodziwości i grzechu, przemocy i okrucieństwa. Uciekł w przeciwnym kierunku. Drugie wezwanie zostaje podjęte, może zrozumiał, że nie można uciec przed Bogiem, a może i w nim dokonała się przemiana, w której zaakceptował to wezwanie. 

    Czytając dalej tekst można zobaczyć, że Jonasz poszedł, ale nie zgadzał się ze swoim Bogiem. W pewnym sensie jego postawa jest wyrazem pewnej podłości i małoduszności wobec Boga, który okazuje miłosierdzie i dobro wobec grzesznika. Jezus powie o tym w przypowieści o przyjętych do pracy w winnicy: Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czemu zepsutym okiem patrzysz, że jestem dobry? Widzę Jonasza, który też potrzebuje nawrócenia, by zrozumieć dobroć Tego, który go posyła. 

    Jonasz wypełnia swą misję, trochę wbrew sobie. Nie wierzy w jej powodzenie. Ale na jego oczach dokonuje się coś niezwykłego. Niniwa podejmuje pokutę. Miasto wrogie Izraelowi, nie znające Boga, miasto krwi pełne, miasto fałszywe, nasycone nieprawością... z powodu ogromu rozpusty... To podjęcie pokuty rodzi miłosierdzie Boga. I Jonasz nie potrafi się cieszyć, że jego misja jest tak owocna, skuteczna. zawładnęło nim wielkie rozżalenie i złość. Pan Bóg i jego otworzy na zrozumienie, na łaskę. Będzie się dopiero uczył, że kiedy człowiek zwraca się ku Bogu, spotyka się z miłosiernym sercem i otwartymi ramionami. Bóg zawsze jest gotów objąć nas jak swoje dzieci - nie chce śmierci grzesznika...

    Przeciwnicy Jezusa domagają się od Niego znaków. Dopiero co zakwestionowali Jego władzę nad złym duchem, oskarżając o diabelskie sztuczki. 

    Jezus wskazuje na znak Jonasza, w którym nie ma nic niezwykłego. Nie wskazuje na trzy dni w brzuchu ryby, ale na misję pośród mieszkańców Niniwy. Jonasz miał tylko słowo i wzywał do nawrócenia. I drugi znak - Królowa z Południa, która przybywa do Salomona w poszukiwaniu mądrości. 

    Oba tez znaki mówią o ludziach spoza przymierza - Niniwitach i Królowej Saby. Nie czcili ich Boga, nie zachowywali Prawa, nie sprawowali kultu w ich świątyni,. I są ukazani jako wzór nawrócenia i poszukiwania mądrości. Wzór ukazuje tym, którzy należą do zepsutego, przewrotnego plemienia, które jest ślepe i głuche. Domaga się nadzwyczajnych znaków, nie dostrzegając ich w historii i przyrodzie, nie widząc ich w działaniu Jezusa. Mając Pismo Święte, mieli klucz do otwarcia się na światło, które Jezus przynosi, ale pozostali w ciemności. 

    Jezus nie zarzuca im grzechu, ale ślepotę. Nie są w stanie zobaczyć, chociaż patrzą. Nie potrafią usłyszeć, chociaż słuchają. 

1. Czy potrafię się ucieszyć, kiedy Bóg przebacza komuś, kto w moich oczach zasługuje na karę?

    

3 komentarze:

  1. Szczęść Boże. Potrafię:)Ale zastanawia mnie to, że mimo, iż widzę to Boże miłosierdzie nad moim bliźnim, to często tam, gdzie łączy mnie z nim osobista relacja, zmagam się z pokusą swojej własnej sprawiedliwości wobec tej osoby. A przecież Boże Miłosierdzie jest ponad wszystko. To może ciągle jeszcze nie potrafię? Duchu Święty pokaż mi prawdę, jaka jest moja miłość do bliźniego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bo wiem,że jest też Boża Sprawiedliwość

    OdpowiedzUsuń
  3. Boża "ekonomia"jest tak inna od naszej, więc trudno jest po ludzku zrozumieć, że robotnik ostatniej godziny dostaje tą samą zapłatę co utrudzony całym dniem, całym życiem. Będę wdzięczna Panu załaskę nawrócenia choćby w ostatniej minucie dla osób mi bliskich. Nasuwa mi się przypowieść o synu marnotrawnym, gdzie starszy brat reaguje gniewem i pretensjami na miłość miłosierną ojca, która wzrusza się, rzuca na szyję "łobuza" i wyprawia ucztę na jego cześć.

    OdpowiedzUsuń