zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 7 marca 2021

III Niedziela Wielkiego Postu

   Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli (Wj 20,1-2).


Dekalog. Znamy te dziesięć słów. Uczymy się ich, w oparciu o te słowa często przygotowujemy się do sakramentu pojednania, robiąc rachunek sumienia. Już pierwsze słowa powinny skłonić nas do myślenia:

    Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

    Wersja żydowska brzmi nieco inaczej: Ja, Pan, jestem twoim Bogiem, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. 

    W tym pierwszym wersecie, choć nie jest to zakaz ani nakaz, Bóg jednak coś przykazuje. Zwraca się osobiście do każdego z przyjmujących Objawienie: jestem twoim Bogiem! Twoim. Weź to pod uwagę, żyj zgodnie z tym! Ten werset nadaje całości Dekalogu szczególny charakter. Mamy pamiętać, mówiąc słowami psalmu przed Kim stoimy

    W tych pierwszych słowach wspomniany jest Egipt i niewola. Czemu tak się stało? Tradycja żydowska tłumaczy to tak: Egipt to wielka cywilizacja, cywilizacja w najwyższym tego słowa znaczeniu. Ale jednym z jej fundamentów było niewolnictwo, a to poddaje ją w wątpliwość jej wielkość. 

    Uwolnienie z niewoli było zaczątkiem powstania Izraela. To wolność jest pierwszym przykazaniem, jest warunkiem każdej wartości oraz niezbędną cechą człowieka, nawet wtedy, gdy staje wobec sacrum. Dlatego człowiek może odrzucić Boga. Wolność nie może być odebrana przez żadną boską moc. 

    Religia ma polegać nie na uniesieniu, nie na ekstazie wywołanej zachwytem lub lękiem. Religia musi polegać na edukacji człowieka, która pozostaje oddziaływaniem na wolnego człowieka, na wolną istotę. 

     Bardzo często patrzymy na Dekalog, w ogóle na prawo, jako zbiór nakazów i zakazów. Jako źródło moralności.

    I rzeczywiście, kiedy czytamy Dekalog, na pierwszy plan wysuwa się rygoryzm nakazów – nie będziesz, pamiętaj, nie kradnij – zobaczyć w tym miłość nie jest łatwo. 

    Dekalog jednak nie służy temu, żeby być moralnym. Jest zaproszeniem do świętości. Kiedy wychodzimy od moralności, wiara staje się płaska. Nie widać wówczas relacji z Panem Bogiem.

    Kto to jest człowiek postępujący moralnie? Nie kradnie, nie cudzołoży, nie zabija, nie kłamie… Czy Pan Bóg jest mu do czegoś potrzebny? Nie, przecież można starać się dobrze żyć bez Boga. 

     Zobaczyć w przykazaniach zaproszenie do świętości, do tworzenia relacji i Bożą pedagogikę miłości, to znacznie trudniejsze.

Dalej Pan powiedział do Mojżesza: Mów do całej społeczności Izraelitów i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! To jest perspektywa, przez którą trzeba patrzeć na Dekalog. Tę samą perspektywę ukazuje Jezus w Ewangelii: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski

     Perspektywa, jaką ukazuje Biblia, stawiając człowiekowi jako ideał doskonałość i świętość na wzór Boga, jest zagrożona przez minimalizm, przez usprawiedliwianie człowieka w jego małości. Taki jestem i inny nie będę. Mam stargane nerwy, mam taki charakter, pochodzę z takiego środowiska, z takiej rodziny. Znajdziemy tysiące argumentów, aby usprawiedliwić swój minimalizm. Współczesny świat minimalizując wymagania moralne  wobec człowieka, tworzy szkołę duchowych karłów. 

W szkole Chrystusa głównym źródłem szczęścia jest budowanie relacji z Jezusem. Bardzo niebezpieczne jest widzenie dekalogu tylko jako zbioru norm prawnych. 

    Doskonałość, świętość, to nie jest stosunek do jakichś abstrakcyjnych zasad. To jest relacja do osoby. I w tej relacji najważniejsze jest to, że najpierw ty zostałeś zdobyty przez tą osobę, ty spotkałeś Boga, w taki sposób, że to spotkanie zmienia wszystko w twoim życiu.

1. Czy poprzez Dekalog, jego nakazy i zakazy, potrafię zobaczyć Ojca, który się o mnie troszczy i mnie kocha?


1 komentarz:

  1. Tak pięknie to uporządkowałeś ojcze. Odniosę się tylko do budowania mojej relacji z Jezusem, ją pogłębiając (ostatnio też przez intensywnijsze czytanie Pisma Swiętego) pogłębiam swoją wiarę, uchylam drzwi mego serca na MIłość (może jeszcze nie potrafię na oścież) i ja nie widzę w przykazaniach Bożych zniewolenia prawami, przepisami lecz odibieram je jako miłosą troskę Ojca o swoje dziecko, o swoją córkę, odbieram jako zaproszenie do szczęśliwego życia. I wiem, czuję gdzieś pod skórą, że gdy moje serce będzie w pełni wypełnione Bożą obecnością, Jego MIŁOŚCIĄ to nic nie będzie trudne.

    OdpowiedzUsuń