zachód słońca

zachód słońca

środa, 25 sierpnia 2021

Uroczystość św. Józefa Kalasancjusza

    W tym czasie uczniowie podeszli do Jezusa i zapytali: "Kto należy do większych w królestwie niebieskim?" On, przywoławszy dziecko, postawił je wśród nich i powiedział: "Oświadczam wam: jeśli się nie zmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto zatem uniży się jak to dziecko, ten będzie należał do większych w królestwie niebieskim. A kto przyjmie jedno takie dziecko ze względu na moje imię, mnie przyjmuje" (Mt 18,1-5).


    Kto jest większy?  Ten, kto jest bardziej inteligentny, czy ten, który ma więcej cnót? Ten, kto ma więcej pieniędzy, czy ten, kto ma więcej władzy? Ten, kto bardziej znany, czy ten kto ma większy autorytet? Kto jest większy?

    W tym momencie Jezus przywołuje dziecko, stawia je pośród nich i mówi: Oświadczam wam: jeśli się nie zmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Jezus nie odpowiada uczniom na pytanie: kto jest większy? Uderza w samo sedno: najpierw trzeba wejść do Królestwa, dać się objąć miłości Ojca. I ukazuje warunek - stać się dzieckiem. 

    W ten sposób objawia, gdzie znajduje się wielkość - zachować świadomość własnej małości. 

    Pisał św. Józef Kalasancjusz: Trzeba pozwolić prowadzić się jak dziecko, które, kiedy brakuje przewodnika, często upada, dlatego nie ufa samo sobie, ale zawsze przywołuje Bożej pomocy. To jest sekret: być dzieckiem, to nie ufać sobie samemu. Mieć świadomość, że nie wszystko potrafię i mogę. Mieć ciągłą świadomość, że jestem w Bożych rękach, że idę przez życie, podtrzymywany przez Niego. Czasem nawet nie wiem, dokąd prowadzi, ale wystarczy świadomość, że to On jest tym, który prowadzi. 


1. Stawać się dzieckiem - co to znaczy w moim życiu?

1 komentarz:

  1. To jest dla mnie odkrywcze, co piszesz ojcze, że: najpierw trzeba wejść. No tak, trzeba mieć zaproszenie na przyjęcie, zostać wpuszczonym, a potem zobaczymy jakie miejsce nam gospodarz wskaże.
    Najtrudniej dzieckiem być w tym w czym czuję się dobra, co mi wychodzi, w czym czuję się mocna. W tych zakamarkach mojego życia, w których reaguję: mnie to nie spotka; czy też: dam radę robię to super. To właśnie tutaj muszę włożyć starań by się zawierzać Bożemu miłosierdziu i nie puszczać ręki Ojca, choć „wydaje się”, że umiem sama chodzić. Ta z miłością, trzymająca mocno ręka może uchronić przed upadkiem, może też sprawić, że nie będzie on tak bolesny.
    Pragnieniem moim jest by dusza moja była jak niemowlę, które w ogóle nie umie chodzić i całe jest wtulone w ramiona Ojca, tak mocno, że słyszy bicie Jego serca.

    OdpowiedzUsuń