A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany» (Łk 4,42b-43).
Święty Paweł uczy nas dziękczynienia. Sam dziękuje za wiarę, którą Bóg obdarował Kolosan i którą przyjęli oraz za miłość, jaka istnieje w tej wspólnocie wierzących.
Wiara i miłość wzajemna są niezbędne dla naśladowców Chrystusa i uzupełniają się wzajemnie. Wiara w Chrystusa prowadzi do miłości. Miłość wzajemna opiera się na wierze w Chrystusa, który żył, umarł i zmartwychwstał dla wszystkich. To nie jest piękna teoria, którą można podziwiać. To musi być rzeczywistość życiowa. Tak to rozumie Paweł, bo czuje się kochany przez wspólnotę wierzących. Taka wiara, taka miłość stają się Dobrą Nowiną, przesłaniem prawdy. Wtedy nie potrzeba już wielu słów.
Jezus troszczy się o tych, którzy potrzebują pomocy. Ale unika taniego rozgłosu, nie chce, by czyniono z Niego celebrytę czy bohatera. Będąc na fali sukcesu i powodzenia, wycofuje się w samotność. Nie chce, by ktoś zawłaszczył Jego życie. Ucieka od sytuacji, w których chcą Go zatrzymać. Odchodzi tam, dokąd został posłany.
Wielkość Jezusa z Nazaretu polega na Jego wierności wobec woli Ojca i zleconej Mu misji. Nie w akceptacji i uznaniu, które spotykają Go od ludzi w pewnych momentach Jego drogi.
Pewnie trudno byłoby nam w sposób bardzo jasny powiedzieć, dlaczego zostaliśmy posłani na świat. Jedno jest pewne: mamy się rozwinąć, stać się lepszymi jako istoty ludzkie, stać się świętymi. Każdy z nas otrzymał swoją ścieżkę naśladowania Jezusa. Ale na tej ścieżce nie może zabraknąć tego, o czym mówił św. Paweł - wiary w Jezusa i miłości do ludzi.
1. Ile miejsca w mojej modlitwie zajmuje dziękczynienie?
Jezus przychodzi do domu Szymona, a oni Go proszą o pomoc dla osoby im bliskiej, która z nimi mieszka. Pewnie teściową Szymona lubili. Jezus uzdrawia ją z gorączki. To dla mnie dzisiaj taka zachęta, by zaproszonego Jezusa do mojego domu nieustannie prosić za bliskimi mojemu sercu, by uzdrowił z gorączki nie wiary, rezygnacji z niedzielnych Mszy św., choroby. Dziękuję za wiele cudów, które już się dokonały i dokonują, choćby zgoda po wielu latach i zakopany topór pretensji, żalów.
OdpowiedzUsuńPiszesz ojcze, że Jezus nie chce by czyniono z Niego celebrytę czy bohatera. Dla mnie to jest zrozumiałe, że Jezus chce iść dalej, do innych, aby doświadczać ich Swoją Miłością, uzdrawiać, mówić o Królestwie Bożym, wypełniać wolę Ojca.
Natomiast zastanawiam się, czemu Jezus zakazywał mówić o Sobie złym duchom, dlaczego nakazywał im milczeć za każdym razem, gdy krzyczały: że jest Synem Boga? SŁOWO wypowiadane przez Jezusa wprawiało wszystkich świadków w osłupienie, zadziwienie i świadczyło o Jego władzy nad duchami nieczystymi, co mogło być dla żydów świadectwem, że to Mesjasz. Czemu to nie mogło wybrzmieć? Czuję pod skórą, że jest w tym jakaś mądrość i pedagogia Boża, ale nie czaję.
Porywające słowa o wierze rodzącej miłość, o której tak pięknie piszesz, bardzo bym chciała by wybrzmiały na całym świecie, by dotarły do serc i umysłów ludzkich, szczególnie tam gdzie zabija się w imię boga, jakikolwiek by on miał imię.
Złe duchy wiedziały kim On jest, ale nie wierzyły. Przyjęcie prawdy o Jezusie jest natomiast sprawą wiary, a nie wiedzy. Można wiedzieć i nic z tego nie wynika dla życia. Mieszkańcy Nazaretu "wiedzieli" kim jest, a nie chcieli uwierzyć. Wiara jest osobistą odpowiedzią na prawdę o Jezusie, która zostaje objawiona przez Niego i na tyle, na ile On chce ją ujawnić. Wiedza bez wiary jest tylko informacją.
OdpowiedzUsuń