Wówczas światło księżyca będzie jak światło słoneczne, a światło słońca stanie się siedmiokrotne, jakby światło siedmiu dni - w dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach (Iz 30,26).
Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie". Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! (Mt 10,7-8).
Po ostatnich tygodniach roku liturgicznego, w których czytania często sprawiały wrażenie groźby, Izajasz zwraca się do nas językiem, który nie tylko możemy zrozumieć, ale który może wzbudzić w nas nadzieję. i tęsknotę za obecnością Pana.
Nie jest to wcale obraz idylliczny. Punktem wyjścia dla Izajasza jest doświadczenie cierpienia, które dotyka ludzi. I bez wątpienia każdy z nas może to doświadczenie rozpoznać w swoim życiu. I to pośród tego doświadczenia padają słowa: nie będziesz gorzko płakał i niesamowite zapewnienie: choćby ci Pan dał chleb ucisku i wodę utrapienia... nie odstąpi.
Możemy doświadczać lub mieć za sobą trudne sytuacje, doświadczenie nocy, winy, ale prorok zapowiada radykalną zmianę - będziemy mogli zobaczyć naszego Mistrza, usłyszeć Jego głos, który wskaże drogę. Doświadczymy światła, które dociera do nas poprzez tak codzienne i zwyczajne wydarzenia, jak deszcz nasion, zebrane ziarno, wodę spływającą z gór.
Towarzyszy nam światło przewyższające światło księżyca i słońca, które rozpala się w nas, gdy Pan zawiązuje nasze rany i leczy nasze sińce.
Mateusz w Ewangelii zdaje się dokonywać pewnego podsumowania i sygnalizuje nowy etap - rozesłanie uczniów. To pewna trudność dla nas - może się okazać, że w głębi duszy nie do końca chcemy uwierzyć, że uzdrawiająca obecność Jezusa, który głosi Dobrą Nowinę i leczy chorych, została zagwarantowana w tak zwyczajny sposób: przez Dwunastu, przez uczniów, przez nas. Jesteśmy nie tylko odbiorcami nadziei i życia, które daje Bóg, ale jesteśmy świadkami, którzy pragną ukazywać i ofiarowywać innym to życie i tę nadzieję, która daje człowiekowi poczucie pełni i sensu życia.
Być świadkiem, nie dlatego, że tak trzeba. ale dlatego, że to wypływa z naszego serca i pobudza do dzielenia się tym, co odkryliśmy i odkrywamy, i co nas uszczęśliwia.
1. Czy widzę zaproszenie Jezusa, by nieść innym nadzieję?
Widzę to zaproszenie i słyszę bardzo wyraźnie. I ten trud drogi odczuwam. Ale dzisiejsze czytanie ma ogromną moc tworzenia mnie "na nowo". Idę...!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ojcze Edwardzie.