W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Nim i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść (Mk 8,1-2).
Zjednoczone Królestwo Izraela zostało rozbite za sprawą niewierności Salomona wobec Boga. Jeroboam idzie krok dalej, czyniąc fałszywy kult religią oficjalną. Do tej pory, mimo rozbicia politycznego, dzięki jednej świątyni trwała jedność religijna. I chociaż już Salomon wprowadził kult obcych bożków, wciąż w świadomości ludu wybranego obecna była jedyna świątynia - miejsce święte w Jerozolimie.
Jeroboam łamie religijną jedność. Ustanawia różne miejsca kultu i konsekruje kapłanów spoza plemienia kapłańskiego, spoza plemienia Lewiego, które było wybrane przez samego Boga do sprawowania kultu religijnego. Rodzi się schizma, a wszystko z obawy przed utratą władzy.
Biblijny autor pokazuje, że niewierność Bogu jest przyczyną zła, które dotyka ludzi. Jeroboam chce użyć Boga do swoich celów politycznych, by uratować władzę.
W zeszłym tygodniu na pustkowiu widzieliśmy Jezusa, który widział lud, który był jak owce bez pasterza. Tam doszło do pierwszego rozmnożenia chlebów i nakarmienia ludu.
Dzisiaj św. Marek opowiada nam o drugim rozmnożeniu chlebów, ale otoczenie się zmienia. To już nie jest ziemia Izraela. Jezus znajduje się w głębi pogańskich ziem Dekapolu. Powszechność głoszonego Królestwa, które jest zwiastowane przez Jezusa, ubogim zostanie oddana sprawiedliwość, głodni zostaną nasyceni, a zbawienie będzie głoszone wszystkim. To właśnie czyni Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Dociera do potrzebujących, leczy ich choroby i zaspokaja głód chleba i nadziei.
Bóg przychodzi do ubogich. Ale konieczne jest uznanie własnego ubóstwa, aby On mógł nas nasycić. Problem największy współczesnego człowieka być może polega na tym, że otoczony nadmiarem dóbr materialnych nie potrafi zobaczyć własnego głodu, a cóż dopiero głodu drugiego człowieka. A Jezus mówi z czułością, także do nas: Żal mi tego tłumu... Przyjdźcie na ucztę, bo wszystko gotowe... Zobaczyć swój własny głód, głód Boga.
1. Czy dobra materialne, pragnienie władzy i inne dary oferowane przez świat nie przysłaniają mi głodu Boga?
Zatrzymuję się dziś przy liczbie ludzi gromadzących się przy Chrystusie. W Łk 12,1 parę dni temu zdziwiłam się podaną ilością, że gromadziły się przy Jezusie 10- tysięczne tłumy. Po ludzku Jezus musiał być bardzo zmęczony. Przecież każdy z tego tłumu był "w potrzebie". Pewnie byli tam też gapie, no i faryzeusze, którzy tylko czekali , by Go "przyłapać na słowie". Nie dziwi mnie, że apostołowie przerazili się taką ilością ludzi do nakarmienia i to w dodatku, jak mówią "na pustkowiu". Osłabli pewnie na samo wyobrażenie, ile musieliby zrobić, żeby każdego nakarmić
OdpowiedzUsuńA Jezus spokojnie bierze z tego, co mają, dziękuje Ojcu, dzieli i podaje uczniom, by przekazywali dalej. Tylko On może dać i On może podzielić na tyle, by nikomu nie brakło. Tajemnica Bożej wszechmocy i miłości do człowieka, do mnie i do ciebie.
To zdanie komentarza o Jezusie mocno mnie dotyka: " Dociera do potrzebujących, leczy ich choroby i zaspokaja głód chleba i nadziei".
Dziękuję ojcze Edwardzie.