zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 6 lutego 2022

V Niedziela Zwykła

Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; … wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu (5,1-3).


Ludzie tłoczący się wokół Jezusa, aby słuchać Bożego Słowa. Początek tej sceny, którą ukazuje nam św. Łukasz jest bardzo wymowny – ludzie są zainteresowani Słowem Bożym! Gromadzenie ludzi wokół Słowa Bożego i opowiadanie o nim jest pierwszym krokiem Jezusa w Jego jeszcze samotnym zadaniu misyjnym. 

    Święty Łukasz podkreśla, że wszystko zaczyna się od przyjęcia i wspólnego słuchania Słowa Bożego. Uczniowie Jezusa są tymi, którzy gromadzą się i słuchają Słowa, razem, we wspólnocie, ale także w ciszy sięgając po Słowo. Bez tej Księgi nie staniemy się uczniami Jezusa. Słowo musi nas prowadzić, dawać pocieszenie, stawać wyzwania. 

     Tłum cisnął się do Jezusa… To nie jest komfortowa sytuacja. Kiedy nauczyciel w klasie prowadzi lekcje, ma pewną swobodę ruchów, która zapewnia mu możliwość kontaktu wzrokowego z uczniami i lepszego tłumaczenia. Jezus też szuka sposobu, by zapewnić sobie niezbędny dystans, by słowo dotarło do wszystkich, a nie tylko do tych, co najbliżej. Zwraca się do Piotra o możliwość skorzystania z łodzi. 

    Kiedy Jezus chce nas zaprosić, byśmy stali się Jego uczniami, nie zaczyna od egzaminów wstępnych i sprawdzenia katalogu naszych cnót. Zaczyna od prośby o coś małego, jak użyczenie łodzi przy brzegu. Jezus sprawdza naszą otwartość, gotowość na przyjęcie zaproszenia. 

    Kiedy już wejdziemy na drogę ucznia, będzie kształtował nasze serce, jak czynił to z Piotrem i innymi apostołami. Ale zaczyna się wszystko od naszej gotowości, naszej otwartości. 

     Jezus od samego początku mówi jasno, że do wykonania swojego ogromnego zadania potrzebuje pomocy człowieka. I zaczyna od szukania ludzi, którzy są gotowi wyświadczyć drobne rzeczy, są gotowi do drobnych poświęceń. W ten sposób zaczyna nas „wybierać”… 

    Zaczyna od tego, że prosi nas o trochę czasu, o naszą dobrą pracę lub o jakąś małą rzecz, którą posiadamy. A kiedy otwieramy się na Jego prośbę, udziela nam darów, których sami nigdy nie zdołalibyśmy osiągnąć.


1. Z jaką uwagą słucham Słowa Bożego w Eucharystii? Czy znajduję na nie czas indywidualnie?

2 komentarze:

  1. Piotr budzi dzisiaj mój podziw:
    1. Zmęczony po całonocnej pracy, zawiedziony, nie mający nic mimo ciężkiej harówki, w tym trudnym momencie dnia na prośbę Jezusa podejmuje kolejny wysiłek (wypłukane sieci znów ładuje do łodzi i wypływa).
    2. Doświadcza obfitości, pełne sieci, jego łódź prawie tonie od ilości dóbr, jest w szoku, czegoś takiego jeszcze w swoim życiu nie doświadczył, jest „zdumiony” wraz ze swoimi towarzyszami. Mógłby się teraz tym rozkoszować, ale nie, „zostawili wszystko i poszli za Nim”, Piotr odpowiedział na kolejne słowo Pana.
    Do 1. Może jeszcze we mnie pobrzmiewa echo wczorajszych okruchów. Zmęczenie, fiasko wysiłków, a tu …prośba. Łatwo bym mogła usprawiedliwić Piotra, gdyby odmówił i powiedział np. może jutro Mistrzu, dzisiaj już się napracowałem i idę do domu odpocząć. Mnie jednak po podobnych sytuacjach dręczy niepokój, że za nerwowo , zbyt pochopnie zareagowałam, gdy np. koleżanka w pracy o coś poprosiła, a ja właśnie gonię własne zadania i jestem zmęczona.
    Do 2. Bardzo szybko przyzwyczajam się do dobrego. Do dóbr które otrzymuję, wraz z wiekiem są to dobra niematerialne. Zostawić to wszystko, nie przywiązywać się do nich i pójść dalej, tam gdzie Jezus poprowadzi - trudne. Co jakiś czas, staram się stanąć przed Panem w PRAWDZIE (to też echo okruchów) i na nowo tak jak umiem Jemu zawierzyć, zaufać i oddać się.

    OdpowiedzUsuń
  2. cd. bo czyż można się lękać iść za Panem, który daje tak iż sieci się rwą.

    OdpowiedzUsuń