Ostatnie słowa przypowieści uświadamiają nam, że nie jest to opowiadanie z happy endem. Otwartym pozostaje pytanie, czy starszy syn wszedł do domu, czy potrafił się ucieszyć powrotem brata, czy nie?
Starszy brat, ten z zaciśniętymi pięściami i zgrzytającymi zębami, to ktoś, kto nie troszczy nie o innych. Nie obchodzi go, że ma brata, nie wie nawet, co to znaczy być bratem. Na scenie pojawia się na samym końcu, a czyni to tylko po to, by wylać swój żal, swoje pretensje, by zaprotestować i zbesztać ojca. Nie ma żadnej wzmianki o tym, by tęsknił za bratem, by wychodził go szukać, czy choćby wyglądał za nim przez okno. Nie ma w nim pragnienia, by młodszy brat wrócił. Chce zachować swoje prawa i stawia żądania.
Nie zdaje sobie sprawy z udręki, zmartwieni i smutku ojca, który tęskni, który nie może spokojnie spać, który cierpi z powodu syna, którego utracił. Nie widzi nawet tego, że ojciec całymi dniami stoi przed drzwiami i wygląda za synem, którego chce zobaczyć choćby z daleka.
Starszy syn nie czuje się wolny w domu ojca. Bycie w domu oznacza dla niego posłuszeństwo, pracę, podporządkowanie się. I czuje się okropnie, że inni korzystają z tak wielu swobód, żyją na luzie, ignorują przepisy i regulaminy. Ze swoich obowiązków wywiązuje się nienagannie. Żyje prawie wyłącznie dla siebie. Tak jakby był jedynakiem.
W głębi duszy nie wie, co to znaczy mieć ojca, nie ma najmniejszego pojęcia, co to znaczy być synem i bratem - te rzeczy są ze sobą nierozerwanie związane. Mógłbym nawet podejrzewać, że jest częściowo winny tego, że jego brat nie wytrzymał i w końcu odszedł.
Ten starszy syn jest równie zagubiony, a może nawet bardziej niż jego brat, mimo że jest w domu, mimo ze pozornie jest tak w porządku wobec ojca.
1. Czy potrafię być bratem dla tych, którzy się zagubili? Czy wybaczam Bogu Jego miłosierdzie wobec innych?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz