Wtedy rzekł do nich: "Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum". I dodał: "Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie" (Łk 4,23-24).
To smutne i tragiczne, że nie potrafimy zobaczyć proroka, który istnieje pośród nas, właśnie dlatego, że jest pośród nas, że widzimy go nieustanie. Jest jednym z ludu, z naszego miasta czy wspólnoty. Stłumiliśmy w sobie zdolność odkrywania tego, co Bóg mówi nam przez tego, który żyje z nami, właśnie dlatego, że jest zawsze blisko.
Nasza postawa pokazuje, że wciąż żyjemy głęboko w Starym Testamencie - potrafimy przyjąć Boga, który objawia swoją wolę pośród grzmotów, pękających skał i rozlewających się jęzorów ognia, jak to miało miejsce na Synaju. Szukamy objawień widowiskowych i niezwykłych, nadzwyczajnych.
To, co zachwyca w Jezusie, to nie cuda, ale Jego prosty sposób życia, słowa i gesty, odniesienie do ludzi, prosty sposób głoszenia Królestwa. Cuda są znakami.
I może się jeszcze zdarzyć, że chociaż nie potrafimy rozpoznać proroka pośród nas, uzurpujemy sobie prawo do bycia jedynymi właścicielami Bożej Prawdy, bo przecież praktykujemy i mamy chrześcijański rodowód.
Trudno nam się zgodzić, że Bóg i Jego działanie jako Ojca, dawcy dobra, objawia się w innych, którzy może nie mogą się pochwalić takim chrześcijańskim rodowodem jak my.
Musimy nauczyć się odkrywania Boga w rzeczach prostych, codziennych, bardzo zwyczajnych. Musimy nauczyć się odkrywać Boga w ludziach, którzy są obok nas, w tych, z którymi żyjemy.
1. Czy potrafię w słowach bliskich mi osób zauważyć wezwanie do przemiany?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz