Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: «Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz» (Mt 8,18-19).
Jezus unika taniej popularności, nie jest celebrytą, który próbuje wykorzystać za wszelką cenę swoje pięć minut. Widząc otaczający Go tłum, nie pozwala się mu pochłonąć. Podejmuje decyzję o odpłynięciu na drugą stronę, czyli do krainy pogan, ziemi obcej, a może i wrogiej.
Ale Jezus nie przestaje fascynować. To właśnie w tym momencie pojawiają się ci, którzy wyrażają chęć pójścia za Nim. I wówczas padają mocne słowa Jezusa, najpierw do uczonego w Piśmie, a później do jednego z uczniów.
Wyraźne wskazanie, że ten, kto chce pójść za Nim, musi być gotów uczestniczyć w misyjnym dziele Mistrza, którego cechą jest służba i oddanie, bez domu i bez wytchnienia.
Jezus nie jest antyrodzinny, ani w dzisiejszym fragmencie, ani w żadnym innym fragmencie Ewangelii. ale używa mocnych sformułowań, by jasno wybrzmiała Jego propozycja: trzeba porzucić przeszłość, zerwać z tym, co może stać się ciężarem uniemożliwiającym drogę (spadek po ojcu), zerwać z tradycją, którą trzeba zachowywać, ale w której nie ma już ducha i życia. Jezus zaprasza do wolności i służby.
Wielokrotnie w naszym życiu spotykamy Jezusa, który zaprasza nas do pójścia za Nim, ale Go nie rozpoznajemy, poszukując go w barwnych i wystawnych tradycjach, a nie pośród ludzi, którzy potrzebują i szukają pomocy.
Czy słuchając słów Amosa, rumienimy się jeszcze choć trochę, skoro tak często spotykamy się z niesprawiedliwością? Żywy człowiek, potrzebujący człowiek jest tym, w którym wciąż możemy odnaleźć cierpiące oblicze Zbawiciela.
1. Czy odkrywam w swoim życiu jakieś tradycje, które przeszkadzają i stają się ciężarem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz