zachód słońca

zachód słońca

niedziela, 10 lipca 2022

XV Niedziela Zwykła

Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem (Łk 10,30-34).


     Obowiązek pomocy, znany w etyce jako zasada dobrego Samarytanina, znalazł swój zapis w polskim prawie karnym i w prawach wielu innych państw. Co więcej, zaniechanie obowiązku pomocy jest zastrzeżone karą. 

    Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze. 

    Możemy zatem powiedzieć, że chrześcijaństwo ma swój wkład w porządek moralny i społeczny: nie jest dozwolone pozostawanie biernym w sytuacji, kiedy czyjeś życie jest zagrożone, a ja mogę temu zaradzić. Przynajmniej teoretycznie z tym się zgadzamy, w praktyce bywa już różnie – czasem zachowujemy się tak, jak dwaj pierwsi ludzie, którzy omijają szerokim łukiem potrzebującego człowieka…

     Kapłan i lewita przechodzący obok i odwracający głowę od poranionego człowieka, mają problem ze wzrokiem – nie potrafią patrzeć. Ich spojrzenie jest wyrachowane. Widzieli umierającego człowieka, ale on sprawiłby, że spóźniliby się do swoich obowiązków. A może obawiali się pułapki – droga była niebezpieczna, pełna zbójców, kto wie, czy naprawdę był ranny? A wreszcie, dotknięcie krwi, ubrudzenie sobie rąk chorym czy umarłym sprawi, że będą nieczyści i nie będą mogli wziąć udziału w świątynnym kulcie… A przecież szli do świątyni, aby tam spotkać się ze swoim świętym Bogiem.

     Spojrzenie Samarytanina, pełne współczucia, jest spojrzeniem twórczym, przywraca poranionego życiu. 

    Współczucie nie bierze się z przestrzegania obrzędów, przykazań i praw. Współczucie nie wypływa z refleksji czy analizy rzeczywistości. Współczucie  czy miłosierdzie rodzi w nas z uważnego i odpowiedniego spojrzenia na cierpiących, które sprawia, że stają się bliskimi, nawet jeśli wiąże się to z pewnymi niedogodnościami. 

    Dystans, patrzenie z daleka, patrzenie z uprzedzeniami (także religijnymi) to skuteczna trucizna dla człowieczeństwa. To czyni nas nieludzkimi…

1. Jaka jest moja pierwsza reakcja, kiedy ktoś potrzebuje pomocy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz