Herod zabił głos, ale nie potrafił uciszyć Słowa. Marek ukazuje wiele emocji, które przepełniały serce Heroda, kiedy słyszał ten głos: lęk, niepokój, ale i podziw dla jego prawości, pragnienie, by tego głosu słuchać.
Jan nie był delikatny wobec Heroda, wypominał mu jego grzech, piętnował nieprawość, wzywał do nawrócenia. A jednak Herod chętnie go słuchał...
Jak to możliwe, że ktoś mówi nam o naszym grzechu, a jednak chcemy go słuchać? Klucz tkwił w autentyczności Jana, jego bezkompromisowości. Głosił Słowo, Boże Słowo i na niczym innym mu nie zależało. Nie zabiegał o to, by się przypodobać ludziom, nie szukał profitów i popularności. Jego jedynym pragnieniem jest to, by człowiek usłyszał Słowo.
Herod rozpoznawał w Janie człowieka świętego i prawego, ale jednak skazał go na śmierć. Uległ presji żony, pasierbicy, establishmentu zła zgromadzonego w sali balowej, bo przedłożył własne interesy nad prawość Bożego posłańca, którego podobno szanował. Potrafił odczytywać znak, ale nie miał odwagi i woli, by za tym znakiem pójść. Zabił głos, ale nie potrafił uciszyć Słowa, które wciąż będzie niepokoić jego sumienie.
1. Jak reaguję na tych, którzy ukazują mi mój grzech?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz