Kolejne spotkanie Jezusa z człowiekiem w potrzebie. Kolejne, a jak zupełnie inne od wielu ewangelicznych spotkań.
Przychodziło do Niego wielu, nie zawsze będących blisko, z różnymi sprawami. Spotykali się z Jego zainteresowaniem, współczuciem, bliskością, dobrym słowem, chęcią pomocy, wrażliwością.
Spotkanie z Kananejką aż razi chłodem: najpierw milczenie, ani jednego słowa. A później odrzucenie, bo jestem posłany tylko do owiec... Izraela, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom. Chociaż dzisiejsze tłumaczenie próbuje wyłagodzić ostrość słów, to jednak można być upokorzonym...
Kananejka ujmuje Jezusa swoim zachowaniem i postawą, szczególnie poprzez trzy wartości, jakie w tej próbie ukazało jej serce:
* całkowita, absolutna wiara;
* niezwykła prostota;
* wytrwałość wobec próby.
To one otwierają człowieka na spotkanie z darem łaski.
1. Czy potrafię przyjąć ciszę i milczenie ze strony Boga?
Bardzo serdecznie dziękuję za dzisiejsze okruchy, pokrzepiająco we mnie rezonują. To co zwróciło moją uwagę dzisiaj, to to, że Jezus nawet tej córki nie widział, nie dotknął, nie powiedział nic do złych duchów, nie powiedział nic do córki, jak bywało w innych opisach uzdrowień np.: wstań, chwycił za rękę, czy rozkazał złym duchom wyjść. Jezus widzi i rozmawia tylko z matką, i dzięki jej wierze, jej upartości dokonuje się cud.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ciekawe spostrzeżenie, że w spotkaniu z matką Jezus uzdrawia córkę. Niesamowite, jakie to "inne" uzdrowienie od tych wielu opisanych w Ewangelii.
UsuńPrzyjmuję, ale...nie potrafię. Faktycznie ta Kananejka nie zwątpiła ani na moment w moc Boga. Wiedziała, że tylko ON może je uratować. W pokorze stanęła przed JEGO milczeniem. Uzdolnij mnie, Jezu, by moja wiara była na wzór tej kobiety.
OdpowiedzUsuńDziękuję ojcze Edwardzie.