I ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone (Łk 11,9).
Iluż współczesnym, do niedawna jeszcze będących w Kościele, nawet mocno angażujących się w życie Kościoła, postawiłby dzisiaj Paweł to pytanie: któż was urzekł? któż was oczarował?
Ktoś, kto zdecydował się na Jezusa Chrystusa, przybitego do krzyża i zmartwychwstałego, źródło życia, sensu, nadziei, a dziś porzuca, odwraca się od Niego. A może jednak nie wybrali Jezusa, tylko pewną otoczkę, która Mu towarzyszyła...
Po ukazaniu nam przypowieści i postawy przyjaciela, który musi wyjść z własnego komfortu, aby udzielić pomocy, Jezus mówi nam o Bogu, który jest jak dobry przyjaciel. I kumuluje niemal w jednym momencie trzy czasowniki, które mówią nam o relacji do Boga - Przyjaciela:
* prosić o to, czego potrzebujemy, nie wstydzić się własnych braków i ograniczeń, nie udawać przed Bogiem herosów, którzy radzą sobie w życiu;
* szukać, zabiegać w oparciu o własne możliwości o to, o co prosimy. Na drodze wiary nie może zabraknąć osobistego wysiłku, trzeba zrobić wszystko, aby znaleźć to, czego pragnie nasze serce;
* kołatać. Do wszystkich możliwych drzwi, Bożych i ludzkich, aby uzyskać pomoc na tej drodze.
Tym, którzy angażują się w życie, proszą, szukają i kołaczą, Bóg udziela znacznie więcej, nic człowiek potrafi sobie wyobrazić - daje samego siebie.
1. Do jakich drzwi boję się pukać, by szukać pomocy?
Moją uwagę zwróciła forma zwracania się św. Pawła, bez ogródek: nierozumni, może dzisiaj by to zabrzmiało: o, głupi. Czy ktoś by dzisiaj tak powiedział z ambony? Myślę, że wszystkie media by się rozpisywały. Paweł wyrzuca im, że dają się uwieść, urzec. Wczoraj, gdy mówił o nieszczerym postępowaniu Piotra, wytknął, że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę.
OdpowiedzUsuńSkoro tak bliscy uczniowie Chrystusa, apostołowie dali się ogłupić, uwieść, piszesz ojcze, że to pytanie można by zadać dzisiejszym chrześcijanom ”któż was oczarował?” – to rodzi się we mnie lęk, to znaczy, że na rozum i serce czyhają zasadzki; to znaczy, że nikt nie jest na tyle silny i mądry, by nie dać się zwieść. Nadzieję niosą słowa Jezusa zapewniające że „Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Czasami brak sił by kołatać, czasami rodzą się wątpliwości czy nie zamęczam i nie zanudzam wiecznie tą samą prośbą, czasami zniechęcenie (ile można i nic) – Jezus dzisiaj jasno pokazuje, że po pierwsze trzeba być natrętnym i nie ustawać w prośbie, i po drugie, że dary jakie daje są dobre; dobre w rozumieniu Jego Ojcowskiej miłości, która mnie zna na wskroś, zna mnie lepiej niż ja samą siebie. Myślę, że trudność polega na rozpoznaniu darów od Ojca, bo sobie wyobraziliśmy inny ich wygląd lub smak. Czasami są dziwnie zapakowane, trzeba odpakować szary papier codzienności, a czasami trzeba się przedrzeć przez karton trudności i cierpienia, co wymaga czasu, ale daje większą radość. Dary z kolorowymi i pięknymi wstążkami, jak Bóg Ojciec uzna, że są nam potrzebne jestem przekonana, że nam da. Nie raz doświadczyłam, że jak było ciężko, to słowo, czy coś innego miłego mnie spotykało.