zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 25 października 2022

Wtorek 30. Tygodnia Zwykłego

    Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (Ef 5,25).

    Mówił więc: «Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach» (Łk 13,18-19).


    Czytając słowa św. Pawła, nie łatwo się nam z nim zgodzić. Nasza mentalność i kultura nie zgadza się z takim ujęciem roli kobiety w relacji małżeńskiej. Święty Paweł, pisząc te słowa, nie zdołał uciec od kultury swoich czasów. Próbował znaleźć uzasadnienie dla swego stanowiska, ale jest ono dość słabe. Bardziej solidny argument odnosi się do mężów, którzy są wezwani do kochania swoich żon, tak jak Chrystus ukochał swój Kościół. Jest to w pełni zgodne z duchem Ewangelii, z miłością, a nie panowaniem.

    Wielkie i ważne rzeczy nie są owocem jednego dnia. Potrzebują czasu i dojrzewania. Odrodzenie się w Bogu, nawrócenie, pozwolenie, by On rzeczywiście stał się Panem życia, jest procesem i trwa. 

    Kiedy dwoje ludzi spotyka się i zaczyna budować więzi, miłość między nimi jest mała, jak ziarnko gorczycy. Dopiero pielęgnowanie tej miłości, codzienne staranie, sprawia, że może się ona rozwinąć, staje się krzewem. Jeśli przyjmiemy zaproszenie Boga, pozwolimy Mu królować w naszym życiu, będziemy pielęgnować naszą przyjaźń z Nim, On przemieni nasze życie, umocni międzyludzkie relacje. Tę prawdę wyraża także druga przypowieść o zaczynie. Bóg, przez swoje Słowo, przez swojego Syna, może sprawić, że nasze życie ulegnie przemianie.


1. Czy pozwalam Bogu działać w swoim życiu?

1 komentarz:

  1. Czulszej struny i wzbudzającej we mnie tak silnych emocji, trudno by znaleźć u św. Pawła. Poruszasz ojcze fragment, który ilekroć czytam to się we mnie dzieje. Ale przyznam, że mógłbyś pracować w dyplomacji, ukazując argument odnoszący się do mężów.
    Słowo: poddane, często rozumie się też jako posłuszne. Dzisiaj nikt nie chce być nikomu poddany, każdy chce być panem. Małżonkowie ślubują sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, o poddaniu czy posłuszeństwie nie ma mowy, jak to ma miejsce w ślubach kapłanów, zakonników i sióstr zakonnych. A jednak to porównanie Pawła nadal w kościele silnie funkcjonuje.
    Poddanie, posłuszeństwo, tak jak wspomniałeś są to słabe argumenty w naszej kulturze. Posłuszeństwo (niestety niemodne dzisiaj) dorobiło sie już wielu tomów. Posłuszeństwo we mnie ma różne źródła i motywy. Od dyscypliny pracowniczej, czy poddaniu się przepisom, regulaminom i normom prawnym, mimo, że się nie ze wszystkim zgadzam, aż po posłuszeństwo wynikające z relacji, takiej o której piszesz, budowanej codziennie. Patrzę na Józefa i Maryję – i tutaj znajduję wzór miłości oddania Chrystusa i Kościoła. Maryja nie miała problemu z posłuszeństwem, z bycia poddaną Bogu, Słowu i Józefowi. I choć żaden ewangelista nie zamieścił dialogów małżeńskich, to czuje się ogromną miłość Józefa do Maryi. Ona ufając, czując się kochana, wyrusza z Nim na osiołku w „przygodę” życia. Józef oddany Panu, kieruje, opiekuje się i prowadzi osiołka z Maryją przez codzienność. Nie sądzę, że są tam „ciche dni”.
    Czasami poddając się mężowi, czasami wbrew swojemu zdaniu, ale w duchu posłuszeństwa z towarzyszącą mi wówczas myślą: że ufam, iż Pan tak chce (tak Pan Bóg czasami mówi przez mężów) odnajduję radość. Nie chcę generalizować, bo każda kobieta ma swoją odrębną historię, bagaż wychowania i doświadczeń, cechy charakteru, ale sądzę, że kobieta, która czuje się ukochana, która czuje prawdziwą troskę męża, jego roztropność, uczciwość itd., ma do niego zaufanie, to pójdzie za nim jak w dym. Może powiem coś, z czym się nikt nie zgodzi, ale sądzę, że gdzieś w głębi serca, kobieta, chce być posłuszna mężowi. I myślę, że będzie cała oddana, gdy odnajdzie się w ramionach mądrych decyzji, ramionach czułych, słuchających, dbających o dobro jej, rodziny, sąsiadów i społeczeństwa. (Krótko mówiąc rycerz, poeta na białym koniu, umiejący naprawić kran, obrać ziemniaki i zabrać żonę na romantyczny spacer). I tutaj zaczynają się problemy z poddaniem.

    Św. Paweł pisze, że Chrystus umiłował Kościół, aby był nieskalany, aby był święty. Tego nie mogę pojąć rozumem, jaka to musi być wielka miłość, że czyni drugiego świętą, nieskalaną, „ bez zmarszczki” itd.
    Co do nakreślonego przez ojca obrazu, dwojga ludzi, których miłość na początku jest jak ziarnko gorczycy, widzę nie tylko małżonków. Tak myślę, że może to być też miłość oblubieńcza do Jezusa. Wielu nie znanych i znanych świętych jak np. s. Faustyna, która przez „pielęgnację i codzienne starania” w relacji z Jezusem, niby nie pozorna, nic spektakularnego nie uczyniła, a jednak w posłuszeństwie, w codziennej pielęgnacji miłości do Jezusa i pozwoleniu Jemu na działanie w jej życiu, ziarenko gorczycy – rozrasta się – tutaj skojarzenie do drzewa przy tabernakulum w Sanktuarium w Łagiewnikach. Miłosierdzie rozrosło się na cały świat. Poddanie, ma sens, ale tylko z miłości, tylko takie sprawia, że zaczyn rozrasta się do wielkiego, pysznego ciacha (lub chleba).

    OdpowiedzUsuń