zachód słońca

zachód słońca

sobota, 7 stycznia 2023

Sobota 2. Tygodnia Bożego Narodzenia

    Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego (Mt 4,12-13).


    Każda historia czy przygoda ma swój początek. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Dzisiejsza Ewangelia pozwala nam zobaczyć ten moment, kiedy Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność. 

    Skończyły się lata ukrytego życia w Nazarecie, kiedy Jezus wzrastał w łasce i mądrości u Boga i ludzi. 

    Można spróbować wyobrazić sobie ten poranek, kiedy Jezus usłyszał o aresztowaniu Jana i postanowił opuścić swoją rodzinną miejscowość. Jak powiedział o tym swojej Marce? Jak Ona się wtedy czuła?

    Ewangelia pozwala nam jedynie zobaczyć tło tego początku, który ma miejsce w krainie Zabulona i Neftalego. Ciemność zostaje rozświetlona światłem. Ci, którzy żyli w ciemności, w mroku śmierci, doświadczają światła, które daje życie. 

    Działanie Jezusa, od samego początku, budzi tych, którzy pogrążeni są w letargu, w cieniu, w marazmie, w zwątpieniu i zniechęceniu. Dostrzegają światło, bo z tym światłem idzie dobro. 

    Jezus także w nasze życie, w nasze serce chce wnieść to światło. Otworzyć się na Jego słowo, słuchać i poczuć obecność pośród tych, którzy idą za Nim...

    Obecność Jana na pustkowiu, nad brzegiem Jordanu, nie była zwykłym wydarzeniem. Była naznaczona głębią. Lud Boży potrzebował nowych narodzin, jak za czasów Jozuego, kiedy po raz pierwszy przekroczył Jordan. To był nowy początek nowego Bożego ludu. 

    Obecność Jezusa w Galilei, w krainie ciemności i grzechu, też ma głębokie znaczenie. Światło rozświetla te ludzkie mroki, uobecnia się tam, gdzie króluje śmierć. 

    Patrzę na Kościół, który dzisiaj kontynuuje tę obecność światła pośród ciemności świata. Misjonarze, którzy każdego dnia stają na granicy między życiem a śmiercią, często płacąc własnym życiem za ofiarowaną miłość; instytucje takie jak Caritas, które są czasem jedynym wsparciem dla rodzin dotkniętych kryzysem ekonomicznym czy życiową niewydolnością; kapelani szpitalni pośród chorych, którym odebrano już nadzieję...

    Kościół będzie musiał tę obecność jeszcze bardziej rozszerzać i pogłębiać w świecie, który naznaczony jest stygmatami  śmierci. 


1. Jak wyobrażam sobie początek publicznej działalności Jezusa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz