Nie można już jaśniej. Wydaje się takie proste.
Jeśli czegoś nam brakowało, jako Kościołowi, a może wciąż brakuje w wymiarze indywidualnym tym, którzy do Kościoła należą, to być może właśnie tego pragnienia, by sięgać po Słowo Boże, smakować je i karmić się nim, żyć Słowem.
Wyprzedzili nas protestanci. Oni pochylali się nad Słowem na długo przed tym, zanim stało się ono niezbędną lekturą katolików, zarówno duchownych jak i świeckich. Gdybyśmy wcześniej zbudowali kulturę poznawania Słowa Bożego, dziś nie bylibyśmy tak uprzedzeni do sięgania po Biblię, może bylibyśmy mniejszymi analfabetami na stronach Słowa.
Brakuje nam wciąż tej umiejętności karmienia się Słowem, czynienia Go żywym w naszym życiu. Jet wielu ludzi, którzy wciąż mówią, że Bóg dzisiaj nie mówi. Ale to nie jest prawdą - Bóg przemawia wyraźnie z każdej strony Ewangelii, to my nie potrafimy usłyszeć. Bóg komunikuje się z nami, bo słowa, które wypowiada Jezus są wciąż aktualne, żywe, mówią nam o Bogu i o naszym życiu.
W każdym kościele są dwa stoły: stół Słowa i stół Eucharystii. Powinniśmy karmić swoje serce i umysł przy nich obu. Do tego jesteśmy zaproszeni. To nie jest rytuał, do którego trzeba się dostosować czy znieść. To życiodajny dar, jeżeli staje się pokarmem.
Słowo staje też drogowskazem, który pozwala nam rozeznawać, jak żyć i postępować w codzienności.
Spotkać Jezusa, to otworzyć Ewangelię i uczynić ją życiem.
1. Jakie miejsce w moim życiu zajmuje Słowo Boże?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz