Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» (J 11,25-26).
Ewangelia tej niedzieli przygotowuje nas do Wielkiego Tygodnia. Betania jest już na progu Jerozolimy, a postać Łazarza mówi nam o śmierci i zmartwychwstaniu.
Niektórzy mogą zapytać, co stało się z Łazarzem po wskrzeszeniu – Ewangelia ukazuje go tylko raz, na sześć dni przed Paschą, kiedy siedzi w Betanii przy stole wraz z Jezusem i milczy. Wtedy Jezus zostanie namaszczony na swój pogrzeb. A przecież byłby wielkim świadkiem Jezusa. Tak zresztą postrzegali go przeciwnicy Jezusa, którzy postanowili go zabić, bo wielu z jego powodu uwierzyło w Jezusa.
Tekst Jana zaprasza nas do głębszej refleksji, która mówi o śmierci i życiu, ale nie tylko śmierci fizycznej, ale o innym rodzaju śmierci, której doświadczamy na co dzień.
Pierwszą śmiercią jest strach. Strach, lęk nie pozwala żyć.
Druga śmierć to rozpacz, jęk i płacz. Płaczą siostry Łazarza i Żydzi, którzy przyszli złożyć kondolencje.
Trzecią śmiercią jest paraliż. Zbyt wiele przeszkód paraliżuje nasze nogi i ręce, do zbyt wielu rzeczy jesteśmy przywiązani, zostaliśmy spętani tak wieloma zwyczajami, tradycjami, że utraciliśmy swobodę ruchów.
Musimy pokonywać tę śmierć, która odbiera nam nadzieję i życie, tę śmierć, która dotyka nas lękiem, rozpaczą i paraliżuje, by dość do życia. I wtedy rzeczywiście będzie Wielkanoc, wtedy będziemy mogli dawać innym nadzieję.
1. Czy rzeczywiście wierzę, że moim przeznaczeniem jest życie, a nie śmierć? I jak to się przekłada na moją codzienność?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz