Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój» (J 19,26).
Wszystko wraca do pierwszych stron Biblii, do pierwszego zachwytu miłości Boga wobec człowieka, do momentu, kiedy człowiek po raz pierwszy zawiódł Bożą miłość. Człowiek zaryzykował swoje szczęście, miłość, by być kimś więcej. Mimo tego, że był istotą uprzywilejowaną, mógł każdego dnia rozmawiać z Bogiem i cieszyć się Jego obecnością.
Pokusa więcej jest silna i nieustępliwa: grzech staje się towarzyszem człowieka. Strach, lęk, kłamstwo, brak solidarności, poczucie winy... to wszystko wkracza na scenę i pojawia się Boże Miłosierdzie.
Bóg cierpi przed bólem, który człowiek będzie nosił, kiedy zniszczy plan Bożej miłości i będzie towarzyszył człowiekowi na wszystkich ścieżkach, aż doprowadzą one do zbawczego drzewa Krzyża. To będzie miejsce, kiedy Bóg przywróci człowiekowi nie tylko rajską godność uprzywilejowanego stworzenia. Bóg uczyni coś znacznie większego - człowiek, każdy człowiek, stanie się synem w Synu.
To także moment, kiedy Bóg zapowiada rolę kobiety, matki wszystkich żyjących.
Maryja, Matka Kościoła, strzeże naszego dziedzictwa, prowadzi nas do źródła łaski. Każdy z nas może się odnaleźć w procesie, który został nakreślony na kartach biblijnej historii zbawienia: grzech - łaska - zbawienie.
Oto Matka Twoja. Posiadanie matki jest niezbędne dla każdej istoty ludzkiej. Nawet Boży Syn Jej potrzebował, gdy przyjął ludzkie ciało i stał się Człowiekiem. W dłoniach matki, naszej ziemskiej matki, możemy rozpoznać dłonie samego Boga, które tulą i przyciskają do serca kruchą istotę - człowieka. Te dłonie matki stają się łonem, które pozwala rozwijać się temu, co Bóg zrodził.
Oczywiste jest również, że Kościół jest Matką, ponieważ w imieniu Jezusa wypełnia macierzyńskie zadanie wobec każdego z nas.
1. Czy potrafię odkrywać Boży plan miłości wobec siebie na drogach, którymi przemierza moje życie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz