Działanie i kontemplacja, Marta i Maria, służba i cisza. Niby jasne, a trudno tym żyć. Może potrzeba nowego św. Franciszka z Asyżu, by dzisiejszy człowiek zrozumiał, że te dwie rzeczywistości idą w parze. Jedna osoba i dwa wymiary - praca i modlitwa.
To jest prawdziwy wymiar chrześcijańskiego życia. Bóg i człowiek, zanurzenie w Tym, który jest niewidzialny, by móc zaangażować się wobec tych, którzy są na wyciągnięcie ręki czasem.
Osiągnięcie tej osobistej spójności, jedności między działaniem i modlitwą, jest znakiem ludzkiej dojrzałości.
Zasadniczo te obie siostry w każdym z nas się zgadzają. Maria słucha Mistrza. To najlepsza część, ale nie jedyna. Maria słucha Mistrza, słucha Tego, który jest Słowem, Tego, który nalega: miłujcie się wzajemnie, daj pić spragnionemu... Słowo prowadzi do konkretów, do działania. Ale samo działanie potrzebuje zakorzenienia w ciszy, w Bogu, by znajdowało swój najgłębszy sens i znaczenie. Nie można zapominać o innych słowach, które padły w tym samym domu: ubogich zawsze mieć będziecie u siebie. Czasem trzeba skoncentrować całą uwagę na Mistrzu.
Rozdzielenie Marii i Marty, a nawet przeciwstawianie ich sobie, zawsze będzie rodziło zniekształcenie tego, czego nauczał Mistrz.
Sam Jezus ukazuję tę pełnię harmonii wewnętrznej człowieka: w nocy się modlił, rano wychodził ku ludziom, by uzdrawiać i nauczać. Słuchając Ewangelii słyszymy jednocześnie: Jego słuchajcie i wy dajcie im jeść.
Czy potrafię znajdować czas na modlitwę pośród działania? Czy w modlitwie szukam inspiracji, by lepiej służyć innym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz