Gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: "Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić (Mt 2,13).
Kiedyś w szkole młody człowiek zarzucił mi, że Kościół nie potrafi nawet zachować chronologii w świętowaniu, bo przecież Ewangelia mówi, że rzeź niewiniątek nastąpiła po odjeździe mędrców, więc czemu wspominamy to wydarzenie już 28 grudnia...
I rzeczywiście, chronologia jest niewłaściwa, ale liturgia nie zawsze kieruje się chronologią, dużo ważniejsze są racje teologiczne, choć jeżeli chronologia i teologia idą w parze, jest lepiej...
Nie wspominam o tym, by wyjaśniać chronologiczno-teologiczne zawiłości, ale pokazać, że czasem chronologia nie jest najważniejsza.
Umiejscowienie wspomnienia okrutnej rzezi w oktawie Bożego Narodzenia to przypomnienie, bardzo mocne przypomnienie nam, że żadne świąteczne dekoracje i światła nie mogą spowodować, że zapomnimy o obecności na świecie zła. Zła, które jest zawsze niewytłumaczalne i bolesne, a jeśli przychodzi w imię Boga, sprawia jeszcze większy ból.
Boże Narodzenie to czas życzeń, światła i pokoju. To prawda - Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności, ale ciemność istnieje, jest doświadczeniem codzienności. I tak długo, jak odwracamy się od Boga, zbliżamy się do ciemności. Każdy grzech jest odrzucaniem światła i rujnowaniem wszystkiego, co świetliste. Łatwo jest okazywać zgorszenie wobec okrucieństwa i niegodziwości innych, ale jeśli mówimy, że my nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy, czynimy Boga kłamcą - Boga, który wciąż powtarza, że jest naszym przebaczeniem.
Czy dostrzegam ciemność grzechu? Czy szukam światła, kiedy niebezpieczeństwo grzechu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz