Ciało człowieka jest cudem. komórki, tkanki, narządy, połączenia, ruchy, reakcje... Gdyby nie istniało, trudno byłoby je wymyślić. A co z ludzką duszą i duchem? Jeszcze bardziej niesamowite: percepcja, pamięć, mowa, zdolność do kochania i bycia kochanym, wolność, otwartość na Boga.
Ta złożoność ciała i duszy zachwyca, a jednocześnie objawia swoją kruchość. Wystarczy tak niewiele, by wszystko przestało funkcjonować...
Żyjąc w społeczeństwie, w Kościele, jesteśmy również częścią ciała społecznego. To, co otrzymujemy od innych i co innym dajemy ma ogromny wpływ na życie nasze i na życie innych. To może być pozytywny, ale i negatywny wymiar.
Ewangelia ukazuje nam chorobę trądu. W Izraelu ci, którzy cierpieli na trąd, byli automatycznie wykluczani ze społeczeństwa, tracili swoją przynależność do ciała - społeczeństwa i narodu, stawali się przeklętymi.
Trąd może być symbolem każdej choroby, zarówno dotykającej ciała, jak i duszy, która dotyka człowieka i osłabia, niszczy jego aktywność, relacje z innymi. Powoduje, że życie traci kolory i sens.
Jezus jawi się jako ten, który ma moc dotknąć każdej dolegliwości, przynieść człowiekowi ulgę. Przełamuje bariery wykluczenia i pragnie nieść życie.
Musimy jednak odkryć nasze choroby. Uświadomić sobie, co nam dolega, by powiedzieć przed Panem: jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić... Pozwolić się dotknąć i uzdrowić.
Czy w sakramencie pokuty doświadczam uzdrowienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz