zachód słońca

zachód słońca

środa, 24 stycznia 2024

Środa 3. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Franciszka Salezego

    Znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej pozostając na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: «Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać (Mk 4,1-3).  


    Wytrwały, niezłomny siewca. Po tak wielu niepowodzeniach trzeba być niezwykle wytrwałym, by nie poddać się zniechęceniu i kontynuować zasiew w miejscach, gdzie są one niszczone, pożerane  czy usychają... Ale dzięki wytrwałości ziarno w końcu zaczyna odczuwać pieszczotę gleby i otwiera swoje wnętrze na nowe życie...

    Patrzę na Jezusa, który opowiada tę przypowieść rozczarowanym ludziom, którzy patrzyli na Niego jak na naiwnego głupca i zachęcali do tego, by otworzył oczy: Czy nie zdajesz sobie sprawy, że to, co głosisz, ta cała sprawa Królestwa, interesuje może Ciebie i kilku innych, ale znacznie więcej wokół przeciwników pośród władz religijnych, cywilnych, nawet Twoi najbliżsi tego nie rozumieją? Czy nie widzisz, że wśród tych, którzy idą za Tobą, jest znacznie więcej ambicji i zazdrości, aniżeli współpracy i jedności? Pomimo takich rozsądnych ostrzeżeń, Jezus nadal rzucał ziarno, rzucał z nadzieją...

    Przypowieść o siewcy przekazuje tę samą myśl, co przypowieści o ziarnie gorczycy i zaczynie. W czymś pozornie nieistotnym kryje się niesamowity potencjał. Trzeba dać szansę małemu ziarnu, które potrzebuje cierpliwości, czasu, aby wydać życie...

    Wyjaśnienie, które następuje po przypowieści, było wystarczająco jasne dla Jego uczniów i pierwotnego Kościoła, w którym głoszona była Ewangelia. Istnienie Kościoła jest dowodem, że wysiłek Jezusa nie poszedł na marne. Kościół jest owocem tego zasiewu, który przełamywał wszelkie zniechęcenie i zwątpienie. Ale jest to owoc, który nie jest pozbawiony ryzyka zepsucia, zniszczenia czy pożarcia. 

    Są wierzący tak roztargnieni, zapominalscy lub tak zajęci innymi sprawami, że ich wiara może może zostać zduszona czy pozbawiona życia pośród tego wszystkiego, co nieistotne, nieważne lub po prostu drugorzędne, ale zdołało zając główne miejsce w życiu. 

    I te dziwne słowa Jezusa: aby patrzyli uważnie, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im odpuszczona wina.  Słowa Jezusa stają się niezrozumiałe dla tych, którzy nie chcą wejść, celowo pozostają na zewnątrz, dla tych, którzy sceptycznie podchodzą do Ewangelii i pozostają na uboczu. Oprócz inteligencji potrzeba bowiem bliskości, wejścia, szczerości i otwarcia się na słowo... Jezus staje się zrozumiały dla swoich naśladowców; udzielanie wyjaśnień tym, którzy wiedzą lepiej, ale nie chcą osobiście doświadczyć i spotkać, jest stratą czasu. Słowo Jezusa staje się życiodajnym ziarnem tylko dla tych, którzy mają odwagę, by ruszyć w życie wraz z Nim....


Na ile Ewangelia jest dla mnie fundamentem wyborów, decyzji, stylu życia, a nie jedynie piękną, ale daleką od życia historią?

    

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz