zachód słońca

zachód słońca

wtorek, 6 lutego 2024

Wtorek 5. Tygodnia Zwykłego, wsp. św. Pawła Miki i towarzyszy

    Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść2. 4 I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych (Mk 7,3-4).


    Ubi societas, ibi ius - mawiali starożytni. Tam, gdzie jest jakaś społeczność, jakaś grupa ludzi, pojawiają się zasady. A zasady w czasach Jezusa były liczne, często dość wymagające. Nie zawsze łatwo było się odnaleźć w plątaninie przepisów i praw. Wiele z nich utraciło swój pierwotny sens.

    Wiele razy pojawia się w Ewangeliach problem przestrzegania szabatu, który został ustanowiony jako odpoczynek i dziękczynienie za wyzwolenie z niewoli, a stawał się w czasach Jezusa narzędziem zniewalania. 

    Jezus przyszedł, aby przywrócić sens, ukazać pełnie prawom. Nie przyszedł ich znosić, ale odkrywać ich istotę - miały służyć dobru człowieka. Dzisiaj słyszymy w Ewangelii, że niektóre zwyczaje i tradycje stały się wymówką do uniknięcia powinności wypływających ze zdrowego rozsądku i zwykłych ludzkich relacji. 

    Oczywiście, trzeba myć ręce przed jedzeniem. Myć naczynia i sztućce. Ale nie można tego stawiać ponad zobowiązaniami dzieci wobec rodziców. Jeśli tracimy z oczu istotę praw i norm lub wypełniamy ją w fałszywym celu, to łamiemy samą zasadę. Z ludźmi nie można pogrywać. Inaczej niszczy się społeczeństwo, wszelkie relacje, zaufanie. 


Czy religijność nie powoduje we mnie usprawiedliwiania ludzkiej niesprawiedliwości?

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz