Kiedy zaczęła się wieczerza, a diabeł
posiał już w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, myśl, aby go wydać, Jezus, wiedząc,
że ojciec wszystko złożył w jego ręce i że od ojca wyszedł, i do ojca idzie,
wstał od stołu i zdjął szaty. Potem wziął prześcieradło i nim się przepasał. Nalał
wody do miednicy i zaczął obmywać nogi uczniom i wycierać je prześcieradłem, którym
był przepasany (J 13,2-5).
Ustanowienie Eucharystii, o którym opowiada Paweł, nie pojawia się w Ewangelii Jana, która mówi o umyciu nóg. Jezus głosił, mówił o Bogu i czynił znaki. Po ogłoszeniu, że nadeszła jego godzina, celebruje ostatnią wieczerzę ze swoimi uczniami, wieczerzę która rozpoczyna czas męki.
Ten gest Jezusa wskazuje na to, o czym
mówi cała Ewangelia: pełne miłości oddanie się Jezusa jako przejaw chwały i
miłości Boga oraz jako zwycięstwo nad siłami zła. Umycie nóg jest proroczym
gestem, sposobem wyjaśnienia znaczenia życia, śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Jest to również zaproszenie dla nas - chrześcijanin musi nadać znaczenie
swojemu życiu.
Gest
Jezusa jest niezwykły i zaskakujący. Ten, który przewodniczył wieczerzy, nie
wstawał nigdy, aby służyć gościom, a tym bardziej umywać komuś nogi. A Jezus to
czyni. Pozostawia uczniom pewien styl pokornej i służebnej miłości. Styl, który
nie dba o własną godność, ale wie, jak pochylić się do stóp drugiego, aby
złagodzić jego zmęczenie, oczyścić ich bród i zaprosić do własnego stołu. Słowa
Jezusa: „ jeśli umyłem wam nogi Ja, Pan i Nauczyciel, to i wy powinniście
sobie wzajemnie nogi obmywać”.
To przypomina
nam, że mamy służyć. Pamiętajmy jednak, że ten gest obmycia, jest gestem, który dodaje nam godności, leczy nasze rany, przypomina
nam, czym powinna być nasza służba. Służba nadaje status osobie, czyni ją godną
szacunku przed innymi, wywyższa ją wobec innych. Pod koniec naszego życia
zostaniemy nagrodzeni za naszą służbę innym.
Na szczególną
uwagę zasługuje uroczysty początek tej sceny: Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina, aby odejść z tego świata do Ojca, ponieważ umiłował swoich
przebywających na tym świecie, do końca ich umiłował… To klucz do
odczytania liturgii całego Triduum Paschalnego - miłość do końca.
W reakcji Piotra możemy zobaczyć naszą własną reakcję. Chcielibyśmy, aby Jezus nie musiał umierać i nie umywał nam nóg. To jest normalna odmowa: nie życzymy cierpienia naszym bliskim, nie chcemy sprowadzać ich do roli niewolników.
Jezus tłumaczy
nam, wyjaśniając Piotrowi swój gest, że tam, gdzie świat widzi tylko zniewolenie
i uniżenie, powinniśmy widzieć dobrowolne i zbawcze oddanie, miłość, która
otwiera drzwi do wiecznego życia. Tam, gdzie świat widzi tylko straszliwą
śmierć na krzyżu, Jezus widzi więcej: wiedział, że przyszedł od Boga i wraca do
Boga, nadeszła jego godzina, aby odejść z tego świata do Ojca. W Jezusie
widzimy, że Bóg miłością, ofiarą, darem z siebie.
Jest jeszcze jeden element tej miłości do końca. Ma ona straszny, twardy aspekt: wymaga śmierci wielu rzeczy, do których zbyt mocno się przywiązujemy. Jest jedynym sposobem walki ze złem, a walka ze złem nigdy nie jest łatwa. Nigdy nie jest łatwo stanąć twarzą w twarz ze złem.
Jezus umył nogi również judaszowi, mimo że
diabeł już zatruł jego serce zdradą. Krzyż i umycie nóg mówią nam o zwycięstwie
dobra nad złem, ale także o środkach, za pomocą których to zwycięstwo jest
osiągalne.
W czym wyraża się moja postawa służby i oddania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz