Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» (Mt 18,21).
Księga Daniela powstała najprawdopodobniej w czasie powstań Machabeuszy, w II wieku przed Chrystusem, jedna autor umieszcza swoją narrację cztery wieki wcześniej, w czasie niewoli babilońskiej, która głęboko zapisała się w historycznej świadomości Izraela. Kolejny już raz naród wybrany doświadcza niszczenia tego, co dla niego bezcenne i poniżenia: nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza, ani całopalenia, ani ofiar, ani darów pokarmowych, ani kadzielnych. Nie ma gdzie ofiarować Tobie pierwocin i doznać Twego miłosierdzia.
Tę kolejną katastrofę ludzie wierzący interpretują jako pedagogiczną karę za swoje grzechy. Próbują odkryć to, co Panu Bogu się podoba - już nie kamienny ołtarz i krwawe ofiary, lecz dusza strapiona i duch uniżony. Nie chodzi tu jednak o smutną wędrówkę przez życie, ale uznanie siebie za stworzenie, które potrzebuje swojego Stwórcy, stworzenie, które doświadcza swoich ograniczeń i niewystarczalności, stworzenie niezdolne do zbawienia samo z siebie, stworzenie potrzebujące przebaczenia i zrozumienia.
Czas, który przeżywamy, czas mocnych doświadczeń, jest zaproszeniem do poszukiwania coraz bardziej autentycznych sposobów przeżywania naszej wiary.
Ewangelia za sprawą Piotra wraca do tematu przebaczenia. Relacja Boga z nami jest zawsze relacją nadmiaru i marnotrawstwa. Święty Paweł powie, że tam, gdzie uwypuklił się grzech, tak w przeogromnej obfitości wystąpiła łaska (Rz 5,20), którą hojnie nas obdarzył (Ef 1,8).
Piotr pyta Jezusa, ile razy musi przebaczyć. A Jezus odpowiada mu, opowiadając historię tego, który był winien swojemu panu ogromną kwotę i zostało mu darowane, ale nie był w stanie darować znacznie mniejszego długu. Tak, zemsta była świętym prawem na całym Starożytnym Wschodzie, a przebaczenie było uważane za upokarzające.
Jezus uczy swoich uczniów, że przebaczenie musi być nieograniczone. Ci, którzy doświadczyli miłosierdzia Ojca w swoim życiu, nie mogą kalkulować granic przebaczenia.
To, czego pragnie Bóg, to być naśladowanym w swojej hojności: abyście się okazali synami waszego Ojca, który jest w niebie, który zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5, 45).
Wydaje się trudne do zrozumienia, że odbiorcy tak obfitego przebaczenia, którego doświadczamy za każdym razem w sakramencie pojednania, nie potrafimy czasem sami przebaczyć lub darować drobiazgów... Być może powodem jest to, że brakuje wdzięczności za otrzymywane dary...
Kiedy trudno przychodzi mi okazanie przebaczenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz