Wcześniej wieczerzy z uczniami wzruszył się do głębi i tak
oświadczył: „ zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie wyda (J 13,21).
Mamy swoje plany, swoje wyobrażenia, swoje idee. Ale czasem wystarczy chwila, aby wszystko się zawaliło. I wtedy możemy wołać jak prorok: na próżno się trudziłem. Wystarczy choroba, czy jakieś inne wydarzenie, doświadczenie, które zatrzymuje wszystko, wszystkie nasze zamierzenia i plany.
Nagle okazuje się, że to, czego nie mogliśmy przełożyć,
zostaje odwołane. To, co uznawaliśmy za niezbędne, nie jest już tak istotne. I
chociaż wiele razy mówiliśmy, że musimy zostać w domu i odpocząć, w sytuacji
przymusowego pozostania w domu czujemy się przytłoczeni. Lament Izajasza
możemy wówczas uczynić naszym własnym.
Każdy z nas żyje własnymi sprawami, problemami, każdy z nas
nosi w sobie własne zmartwienia i troski, swoje lęki i niepokoje, każdy z nas
ma jakieś zadania do wykonania. To wszystko sprawia, że możemy stać się
zafiksowani na jakichś zadaniach, problemach, ochronie swojego miejsca, swojej
pozycji, swojego przekonania o własnej doskonałości i niezawodności.
Popatrzmy na Wieczernik. Na uczniów: Piotra, Jana i Judasza.
- Jan opierający się o Jezusa, spokojny w swojej
uprzywilejowanej przyjaznej pozycji, chyba nie do końca świadomy tego, co
nadchodzi. Jakby nie słyszał słów Jezusa albo nie zdawał sobie sprawy z ich
powagi;
- Judasz, pochłonięty własnym planem, zastanawiający się
kiedy i jak, planem który nie pozwala mu spojrzeć poza swoje serca, zobaczyć,
że jego knowania nie są tajemnicą, działa jak automat, pochłonięty swoim planem;
- Piotr, poczciwy gorliwy Piotr, tak skupiony na sobie, własnej
sile i zapale, na przekonaniu o własnym przywiązaniu do Niego, własnej
niezawodności, też nie słucha tego, przez co przechodzi Jezus. Zależy mu tylko
na tym, by dać do zrozumienia, że on nie zawiedzie, że podoła zadaniu.
Czasami nie jesteśmy świadomi naszych własnych fiksacji, tego wszystkiego, co skupia naszą uwagę na nas samych i nie pozwala nam zobaczyć i usłyszeć innych. To zdarza się nie tylko Judaszowi - zdrajcy, to było tak że udziałem Jana - umiłowanego ucznia oraz Piotra - głowie Kościoła.
I to zdarza się każdemu z nas. Dlatego nie zaszkodzi, jeżeli od czasu do czasu doświadczymy porażki, własnej zawodności, ograniczenia, słabości. Nie zaszkodzi, jeżeli jakiś ból dotknie naszego serca, czy uderzy nasz z zewnątrz. To jest szansa, byśmy zawołali z głębi naszego serca: na próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja Nagroda u Boga mego. Potrzebujemy czasem kubełka zimnej wody, by spadły klapki z naszych oczu i uszu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz